CD1
01. Mattsson – Mother
02. Milan Polak – End Of Time
03. Anthriel – Circle Of Life
04. Airless – Second Chance
05. Dreyelands – Life Is Worth The Pain
06. Ashent – Disappearance
07. Mastercastle – Sakura
08. Locomotive Breath – Rise Up (Perspective of The Common Man)
09. Grönholm – Believe
10. Marco Sfogli – Stand Alone
11. Mindsplit – Guardian Angel
12. Missing Tide – Falling
13. Infinity Overture – Do You Care?
14. Jennifer Batten – Sakura Season
CD2
01. Overdrive – New Beginning (Arata Na Staato)
02. Emir Hot – Fear of the Storm
03. Venturia – On the Brink
04. Mistheria – Kibou (vocals by Lance King)
05. Section A – Survive
06. Status Minor – Drama
07. Mastermind – Time Stands Still
08. Tomorrow’s Eve – Black Barren Lands
09. Iron Mask – Sons of the Sun
10. Astra – Voice from Within
11. Benny Jansson- Savior
12. Early Cross – Cairn
13. Winterlong – Failed Connection
14. The Lions – Embrace the Sun
Rok wydania: 2011
Wydawca: Lion Music
http://www.facebook.com/lionmusicjapanbenefit
Tu trzeba zaznaczyć jasno. W przypadku muzyki, której słucham namiętnie,
nie spotyka się właściwie kompilacji. To raczej domena pop czy
poprockowych wytwórni. Jednak to co zostało zawarte na krążki Embrace
the Sun – zaskoczyło mnie totalnie.
Oczywiście przedsięwzięciu przyświeca szczytny cel. Dochody ze sprzedaży
zostaną przeznaczone na pomoc ofiarom tsunami i trzęsienia ziemi w
Japonii.
Co ważne dla odbiorców, chcących wysupłać nieco gotówki na szczytny cel.
Otrzymujemy naprawdę pełnowartościowy album, który zawiera wiele nowych
utworów. Wytwórnia nie poszła na łatwiznę wydając typowy best of swoich
artystów, ale zachęciła ich do oddania na potrzeby tej kompilacji nowe
kompozycje.
W niektórych przypadkach jest to o tyle istotne, że to pierwsze nagrania
po zmianach składu. Czy też z dawna wyczekiwane przez fanów dźwięki,
artystów o których szum medialny nieco już ucichł (chyba najdłużej nie
było słychać o Winterlong i Bennym Jansonie).
Ciekawostką jest też ostatni utwór, w którym zawarto kilkanaście
gitarowych i klawiszowych solówek niemal wszystkich gitarowych tuzów
wytwórni. Bardzo ważną cechą utworu jest to, że nie stanowi przerostu
formy nad treścią – słucha się go wyśmienicie. A poszczególni muzycy
zaprezentowali w nim nie tylko swój kunszt i umiejętności, ale i styl. Z
zadowoleniem stwierdziłem, że sporą część wykonawców poszczególnych
partii byłem w stanie rozpoznać.
Nie ukrywam, ze wśród zawartych tu utworów mam swoich faworytów. Tak
więc pozytywnie zaskakuje Section A – i wydaje się wracać do formy.
Bardzo dobre nagrania z nowymi wokalistami zaprezentowali Ashent i
Astra. Świetny utwór Dreyelands również poprawia humor. Zaskakuje Benny
Jansson, prezentując nieco bardziej industrialne czy też nowoczesne
podejście do muzyki. Nowym kawałkiem trafia do mnie również Milan Polak,
który zaprosił do jego realizacji wiele hard rockowych amerykańskich
sław (między innymi muzycy Winger i Harem Scarem). Sam utwór wyszedł mu
świetnie. Z jednej stronie soczyście i melodyjnie, ze świetnymi gitarami
rytmicznymi, ale i godnymi uwagi tłami (że o liniach melodycznych nie
wspomnę).
Dzięki tej składance natomiast ponownie zainteresowałem się niektórymi
wykonawcami, których poprzednie wydawnictwa, jakoś przeszły koło mnie
nie wzbudzając większego entuzjazmu. I tak bardzo dobrym kawałkiem
neoprogresywnym raczy nas Emir Hot, przyjemnie kołysze Jeniffer Batten, a
Marco Sfogli spowodował, że w moim samochodzie ponownie pojawiło się
kilka płyt instrumentalnych.
Nie ukrywam, że trafiło się kilka kawałków, które nie ruszają mnie
kompletnie. Ale mam na to wytłumaczenie – bo widzę wśród nich pewien
klucz. Jako, że powodem powstania kompilacji są tragiczne wydarzenia –
pojawiły się na albumach spokojniejsze pełne smutku i bólu utwory. Wstyd
przyznać – ale to właśnie one do mnie nie trafiają. I tak moim zdaniem
nie popisali się tu panowie ze Status Minor, Gronholm czy Mistheria.
Zgoła inne odczucia mam wobec spokojnego i przestrzennego kawałka
Tommorrow’s Eve. Wprowadzone w tle elektroniczne motywy urozmaicają
utwór, a pełna pasji końcówka sprawia, że jest to jedno z milszych
zaskoczeń albumów. Podobnie w superlatywach można wypowiedzieć się o
spokojniejszym utworze Early Cross. Z kolei Anthriel mimo prób
zawoalowania zaprezentował rodzaj akustycznego i przestrzennego kawałka
mile pachnącego Queensryche z najlepszych czasów.
Szczytny cel zaowocował zatem bardzo fajną kompilacją. Wszystkich fanów
rockowego i metalowego grania, zachęcam do nabycia wydawnictwa. Warto –
przynajmniej z 28 powodów. Kolejnym może a nawet powinna być chęć
wsparcia ofiar tragedii w Japonii.
Składanki słucha się wyśmienicie. Szczególną gratką będzie ona na pewno dla sympatyków kapel ze stajni Lion Music.
Powtórzę – nie zwykłem słuchać tego typu albumów – zwłaszcza, że
zazwyczaj posiadam pełne dyskografie lubianych grup. To wydawnictwo jest
jednak wyjątkowe – i mielę je w tę i z powrotem z nieukrywaną
przyjemnością.
Piotr Spyra