V/A – 2009 – MLWZ-15th Anniversary Compilation Album

CD1:
1.PENDRAGON – Guardian Of My Soul
2.AGENTS OF MERCY – The Fading Ghosts Of Twilight (remix)
3.RIVERSIDE – Dance With The Shadow (live)
4.ABEL GANZ – Sheepish (Mick edit)
5.MAGIC PIE – Without Knowing Why
6.FINAL CONFLICT – The Harlequin (MLWZ mix)
7.CANNATA – King Of The Mountain
8.RSC – Odbity od światła (MLWZ 2009 mix)
9.DIAL – Green Knees
10.FRAMESHIFT – La Mer

CD2:
1.ROSWELL SIX – Here Be Monsters
2.AIRBAG – Speed Of Light (unreleased)
3.QUIDAM – Moje zapomnienie (unreleased)
4.RED SAND – Children Memory (edit 2009)
5.PARALLEL OR 90 DEGREES – Embalmed In Acid
6.SOLSTICE – Sacred Run (live edit)
7.KAYANIS – Aurora Abbandonata
8.LA TULIPE NOIRE – In Blue (unreleased)
9.GALAHAD – Hindsight (edit)
10.LUNATIC SOUL – Summerland (radio edit)
11.HIGH WHEEL – Hate Hounds (live)
12.GAZPACHO – Chequered Light Builings (edit)
CD3:
1.MAGENTA – Speechless (extended version)
2.THE BLACK NOODLE PROJECT – She Prefers Her Dreams (live)
3.MARTIGAN – Much More (edit)
4.WOJTEK SZADKOWSKI feat. PETER– Dreaming (rough demo)
5.WATCH, THE – Damage Mode
6.MILLENIUM – I Would Like To Say Something (2009 mix)
7.THE REASONING – Dark Angel
8.MOON SAFARI – Lady Of The Woodlands
9.SHADOWLAND – Edge Of Night
10.OVER A THOUSAND MILES – Waisted (demo)
11.DAMIAN WILSON – Just The Way It Goes
12.D – I’m Coming Down (I Shall Go Back)
13.bonus content: audio from Artur

Rok wydania: 2009
Wydawca: Lynx Music


Trzy kompakty, trzydzieści pięć utworów, blisko cztery godziny muzyki, do tego obszerna książeczka – w ten sposób swoje piętnastolecie obchodzi audycja Mały Leksykon Wielkich Zespołów, emitowana na antenie krakowskiego Radia Alfa. Za Leksykonem od początku kryje się ten sam człowiek – Artur Chachlowski, obok nieodżałowanego Tomasza Beksińskiego oraz Piotra Kosińskiego, największy w Polsce znawca, fan i popularyzator muzyki określanej mianem rocka progresywnego, bądź art rocka.
Autor MLWZ należy do – coraz węższego niestety – grona radiowców, będących autentycznymi pasjonatami muzyki. Doprawdy, trzeba wielkiego samozaparcia, by przez tyle lat konsekwentnie „robić swoje”, wbrew trendom obowiązującym w tzw. komercyjnych mediach, które muzykę w radiu sprowadziły do roli wypełniacza pomiędzy reklamami, newsami i durnymi konkursami w stylu „Czy Boże Narodzenie przypada: a) w styczniu b) w grudniu c) w lipcu?”.

Taka dygresja: czy ktoś pamięta jeszcze, że radio na R i radio na Z były kiedyś typowo rockowymi stacjami? Że w pierwszym z nich swoją premierę miał na przykład singiel „Anya” Deep Purple? Że w niedzielne wieczory nadawano tam kilkugodzinną audycję poświęconą rockowi progresywnemu? Ale to se ne vrati, niestety… Teraz królują tam hipermarketowi chałturnicy, bądź artystki uprawiające „modern rocking”… Całe szczęście, że są jeszcze niszowe rozgłośnie, które skutecznie opierają się ogłupiającym trendom.

Ok, wracamy do trzypłytowego wydawnictwa MLWZ. Zacznę może od drobnych mankamentów. Doskwiera nieco w tym zestawie brak paru zasłużonych dla gatunku nazw. Nie chodzi mi o gigantów pokroju Pink Floyd, King Crimson czy Genesis, ale o grupy takie jak Collage, Believe, Albion, Twelfth Night, Arena, czy Aragon. Nie wiem, być może zadecydowały o tym kwestie prawne… Tacy artyści podnieśliby jeszcze jakość tego wydawnictwa, a mogliby spokojnie zająć miejsce kiepskich imitatorów wczesnego Genesis (Agents of Mercy) lub Marillion („Children Memory” kanadyjskiego Red Sand brzmi jak odkryty po latach kawałek z sesji „Script For A Jester’s Tear” lub „Fugazi”).

Teraz o plusach, bo tych jest znacznie więcej. Przede wszystkim to trzypłytowe wydawnictwo ma dużą wartość kolekcjonerską. Sporo tutaj unikatowych utworów, wcześniej niepublikowanych lub specjalnie zremiksowanych. Niektóre utwory pojawiają się w wersjach koncertowych lub nawet jako surowe demówki. Można też trafić na tak interesujące międzynarodowe projekty jak Frameshift, w którym wokalnie udziela się James LaBrie.

Kompilacja jest również ciekawym przewodnikiem po świecie rocka progresywnego. To prawdziwy fenomen (podobnie zresztą jak w świecie heavy metalu i bluesa), że tylu muzyków w różnych zakątkach globu wciąż chce bawić się w tworzenie tak „niemodnej” muzyki. Tak, bawić się, ponieważ na profity z grania dziesięciominutowych, skomplikowanych formalnie kawałków trudno dziś liczyć. Wyjątki takie jak chociażby Dream Theater, Porcupine Tree, Opeth, czy nasz rodzimy Riverside tylko potwierdzają regułę.
MLWZ to także silna reprezentacja polskiej sceny. I naprawdę nie mamy się czego wstydzić. Rewelacyjna, wielowątkowa, pełna orkiestrowych brzmień kompozycja „Aurora Abbandonata” Kayanis to jeden z najmocniejszych punktów albumu. Szkoda, że polskie kino nie jest w stanie wyprodukować epickiego dzieła na miarę „Piratów z Karaibów”. Utwór Kayanis mógłby spokojnie trafić na ścieżkę dźwiękową takiego obrazu… Wysoki poziom trzymają oczywiście Riverside (a także solowy projekt Mariusza Dudy – Lunatic Soul) oraz Millenium.

A z zagranicznych wykonawców? Na pewno wyróżnia się otwierający całość, ponad 12 minutowy „Guardian of My Soul” Pendragonu; piękna ballada „Hindsight” Galahad; rozbudowany, wielowątkowy „Harlequin” Final Conflict (jakim cudem ten zespół nie zrobił kariery na miarę Marillion?), tajemniczy „In Blue” formacji Le Tulipe Noire, utrzymany w klimacie twórczości Mostly Autumn – „Dark Angel” The Reasoning oraz koncertowa wersja „She Prefers Her Dreams”, zdobywającej sobie coraz większe uznanie w Polsce francuskiej grupy The Black Noodle Project. A z każdym przesłuchaniem można odkrywać kolejne perełki…
Mały Leksykon Wielkich Zespołów to dziś nie tylko audycja radiowa, ale też prężnie działający serwis internetowy. Arturowi Chachlowskiemu pozostaje tylko życzyć następnych tak efektownych jubileuszy i uporu w działaniu… A w przyszłości, być może uda się jeszcze poszerzyć działalność MLWZ, na przykład o jakiś festiwal rocka progresywnego w grodzie Kraka…?

9/10

Robert Dłucik

Dodaj komentarz