UTOPIAN TRAP – 2016 – The Human Price

1. The Human Price
2. Wired Ruins
3. Verge
4. Atephobic
5. The Final Figure
6. Walls Of Justice
7. Devil’s Promenade

Rok wydania: 2016
Wydawca: –
https://www.facebook.com/UtopianTrap


UTOPIAN TRAP to jeden z licznych przedstawicieli amerykańskiego prog metalu. Co prawda, nazwa zespołu nie jest jakoś specjalnie rozpoznawalna (szczególnie w naszym kraju), ale istnieje szansa, że ich najnowszy album zdoła tą sytuację odmienić. Czy tak faktycznie się stanie? Ciężko powiedzieć. O tym najpewniej zdecyduje czas oraz sami słuchacze. Na pewno przyda się też łut szczęścia, bo jak wiadomo, obecnych czasach kapele mają nie lada problem, by skupić na sobie uwagę, a mnoga konkurencja raczej tego nie ułatwia.

Grupa wywodzi się z San Fransico, a jej początki sięgają 2005 roku. Pięć lat później panowie wydali swój debiutancki krążek zatytułowany „Fiction Fades Into Reality”. Na kolejny materiał przyszło poczekać kolejne sześć lat, a jakie w tym czasie zaszły zmiany, jaki dokonał się progres? Nie potrafię tego stwierdzić, ponieważ wydany w ubiegłym roku „The Human Price” stanowi mój osobisty debiut z twórczością UTOPIAN TRAP.

Na zespół natrafiłem czysto przypadkowo; zaintrygowała mnie okładka. Zdaję się ona odzwierciedlać dyskomfortową sytuację jednostki ludzkiej – już jako płód, z góry zostaje ona wystawiona na następstwa destrukcyjnych działań własnego gatunku. Co gorsza, jest bezbronna, w żaden sposób nie potrafi się temu przeciwstawić i w zasadzie już na starcie jest skazana na trudności otaczającego świata. Jednym słowem okładka ma głębsze przesłanie, pobudza do myślenia i co najważniejsze robi jak najlepsze wrażenie. Niestety gorzej prezentuje się reszta „wkładki”, a w zasadzie jej brak, co zapewne wymusił spowodował czynnik ekonomiczny. Ubogi booklet składa się wyłącznie z jednej kartki – na pierwszej stronie okładka, a na rewersie najistotniejsze informacje o płycie (skład zespołu itp). Szkoda, że zabrakło tekstów, bo te zdają się dopełniać graficzne oblicze wydawnictwa. Z jednej strony poruszają kwestię frustracji, ceny jaką ponosi człowiek wskutek przemocy i brutalnych działań, a z drugiej strony, odnosi się do zagrożeń, jakie niesie ze sobą rosnący wpływ rzeczywistości „wirtualnej”, której człowiek ulega w coraz większym stopniu.

Jeżeli chodzi o dźwięki, ich forma oraz prezencja są raczej dalekie od chwytliwości. Fakt, utwory posiadają melodyjne momenty, ale ich intensywność jest raczej skromna. Pod pewnymi względami zawartość „The Human Price” budzi dość silne skojarzenia wobec twórczości FATES WARNING, REDEMPTION, tudzież SYMPHONY X oraz THRESHOLD. Największe podobieństwa (szczególnie do dwóch pierwszych grup) generuje wokalista, Eric Boles. Momentami można odnieść wrażenie jakby gościnnie swojego głosu użyczył właśnie Ray Alder.

Bardziej niejednoznacznie jawi się sama muzyka – stylistycznie prezentuje różne oblicza. Tak też przy okazji otwierającego utworu tytułowego, na wstępie pojawiają się orientalne zdobienia, co w pewnym sensie przywołuje na myśl specyfikę „Wherever I My Roam” grupy METALLICA. Jednak klimat szybko ulega metamorfozie przenosząc słuchacza w bardziej ponure rejony, gdzie od czasu do czasu pojawiają się także niepokojące dysonanse. Utwory nie mają typowo piosenkowej struktury – tutaj wszystko toczy się według wymyślnych reguł zespołu. Dominują średnie oraz wolne tempa, a panowie nie wykazują większych skłonności do przyspieszeń, co wcale nie oznacza dźwiękowego deficytu oraz braku urozmaiceń. W tej materii dzieje się całkiem sporo – w końcu zespół para się metalem progresywnym, a w tej konwencji nie można być zbyt oszczędnym. Uwagę zwraca również fakt, że „The Human Price” jest albumem o klimatycznym wydźwięku, czemu na pewno sprzyja wyczuwalna obecność atmosferycznych partii klawiszy, które generują nastrojowe tła.

Nie brakuje również motywów stricte instrumentalnych, co najlepiej oddają, następujące zaraz po sobie, utwory instrumentalne. Pierwszy z nich; „Verge”, jest bardziej drapieżny, a zwieńczenie otwierającego riffu znów przywołuje na myśl Hetfileda i spółkę. Sama kompozycja jest przyjemnie zwiewana i pokazuje, że technicznie UTOPIAN TRAP nie ma się czego wstydzić. Potwierdza to także kolejny, tym razem bardziej nastrojowy „Atephobic. Przy tej okazji Amerykanie zbliżają się w rejony jazz/fusion, co dodatkowo podkreśla obecność improwizowanych motywów. Świetne wrażenie robią wyeksponowane linie basu, które akurat w tym przypadku wchodzą w dialog z akustycznymi gitarami. Jak więc widać, muzycznie nie można narzekać na brak wrażeń.

Czego zabrakło? Poza wyjątkami w postaci „The Final Figure” oraz tytułowego „The Human Price”, wydawnictwo kuleje nieco pod względem wyrazistości, zabrakło pierwiastka większej przyswajalności. Z tego tytułu album jest jakby zbyt stonowany i nawet po kilku odsłuchach, ciężko znaleźć konkretne punkty zaczepienia. Nie oznacza to jednak, że płyta jest zła – nic z tych rzeczy! Mimo wszystko jest ona ciekawa, dobrze zagrana i przede wszystkim atmosferycznie aktywna, co chyba najlepiej oddaje nastrojowy „zamykacz” w postaci „Devil’s Promenade”, przywołujący na myśl specyfikę grupy TIAMAT. Czy to jednak wystarczy by grupa wypłynęła na szerokie wody… Nie będzie to łatwe, ale kto wie, a nuż się uda!

A kogo powinna zainteresować twórczość UTOPIAN TRAP? Myślę, że każdego, kto ceni sobie mniej przebojowy metal progresywny dla bardziej cierpliwych. „The Human Price” nie jest album zrobionym pod publikę, jego zawartość to raczej ciężki orzech do zgryzienia. Nie jest to album długi, ale jego specyficznie „dociążona” forma sprawia, że poznanie i przyswojenie nie jest proste. Płyty słuchałem wielokrotnie i nadal pozostaje ona dla mnie pewną zagadką…

7,5/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz