URANUS SPACE CLUB – 2021 – Another Planet, Another Love

1. Mercury 04:14
2. Venus 03:20
3. Mars 04:01
4. Saturn 04:33
5. Jupiter 07:50
6. Earth 06:25
7. Uranus 04:06
8. Neptune 04:20
9. Pluto Is A Planet 08:08

Rok wydania: 2021
Wydawca: Piranha Music
https://piranhamusicpl.bandcamp.com/


Ostatnio coraz więcej prywatnych firm pracuje nad komercyjnymi lotami w przestrzeń kosmiczną: Blue Origin, Virgin Galactic, SpaceX… Okazuje się, że jest jeszcze jedna taka firma, nazywa się URANUS SPACE CLUB. To pochodzący z Wrocławia, czteroosobowy team: Marcel Hryniewicki – bas, Janek Pudłowski – perkusja, Przemek Banaszek- klawisze, Kuba Ściślak – saksofon. Ta fantastyczna grupa może zafundować każdemu chętnemu, niesamowitą podróż praktycznie we wszystkie zakątki naszego układu słonecznego. Łącznie z Plutonem, bo  jak twierdzą wbrew różnym opiniom naukowców, Pluton również planetą jest i basta! Wystarczy zakupić latającą kapsułę, w postaci ich debiutanckiej płyt, zapiąć pasy i lecimy!

Bez zbędnych słów (bo tutaj nie ma wokali), uzyskujemy stan nieważkości. Paliwem lotniczym wynoszącym nas w  ową przestrzeń jest muzyka będąca połączeniem dźwięków perkusji, basu,  oldschoolowych klawiszy i saksofonu. Czy o czymś zapomniałem? Nie, bo może się to wydawać dziwne, ale dźwięku gitar nie ma w składzie owego paliwa.  Wymieńcie mi jakiś współczesny zespół rockowy, który nie ma gitary w składzie?  No może by się i znalazł, chociażby ROYAL BLOOD, ale to sporadyczne przypadki. Na przełomie lat 60 i 70 tych,  a więc w czasach kiedy ruscy i amerykanie prześcigali się w podboju kosmosu, takich zespołów było całkiem sporo: AARDVARK, EGG, RARE BIRD, STILL LIFE, QUATERMASS…. Nie przypadkowo nawiązuję tutaj do tamtego zacnego okresu, bo chociaż muzyka jaką preferuje zespół, co prawda  nie jest tak modnym ostatnio retro rockiem, ale klimat tamtych wspaniałych dla muzyki czasów, jest tutaj bez wątpienia obecny. Saksofon nadaje tej muzyce  karmazynowej barwy (KING CRIMSON), klawisze czasami odrobinę  purpury (DEEP PURPLE),  bas  sporej domieszki czerni (BLACK SABBATH). Z tym, że tak mięsiście brzmiącego basu pozazdrościć powinien sam Geezer Butler! Całość maluje się nam jako bardzo oryginalna  dźwiękowa mieszanka space rocka, psychodelii, hard rocka, stonera, czy nawet funku.

I jak tu nie pokochać  tych szalonych, intrygujących dźwięków? W rzeczy samej  „Another planet, another Love”. Kosmos!

8,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz