1. The Lost Way
2. Clinic For Dolls
3. Time
4. Mockers
5. Not Enough
6. The Last Tear
7. Home
8. Ceased
9. A Single Touch
10. Why
Rok wydania: 2010
Wydawca: Mystic (Polska) / Century Media (Świat)
http://www.myspace.com/unsunmusic
„Mauser, co ty odpier***?”. Mniej więcej w takim tonie część osób w 2008
roku przywitała debiutancki krążek UnSun pt. The End Of Life. Album
zespołu dla którego angaż w Vaderze poświęcił jeden z najzdolniejszych
polskich gitarzystów w metalu, przywołany Mauser. Najwyraźniej krytyka
nie przeszkodziła mu w kontynuowaniu twórczości pod nowym szyldem, a
dowodem tego jest drugi studyjny album UnSun pt. Clinic For Dolls.
Jeśli jeszcze przy poprzednim krążku, obok dwóch wiodących postaci
UnSun, przewijały się nazwiska perkusisty Wawrzyńca Dramowicza i basisty
Heinricha, to następca The End Of Life jest albumem przede wszystkim
współpartnerskim, napisanym przez Mausera i Ayę. To właśnie na ręce tego
męsko-żeńskiego duetu można składać wszelką krytykę lub pochwały. Mi
osobiście znacznie bliżej drugiej kategorii opinii, bo moje wszelkie
wątpliwości o sensie funkcjonowania UnSun w pył rozbił Clinic For Dolls.
Ten krążek to zabójca w swojej klasie.
Nowy album UnSun wypełnia materiał, którego nie uraczymy często jeśli
chodzi o polskich wykonawców, bo trudno wymienić rodzime zespoły, które z
taką precyzją potrafią zaserwować ponad czterdzieści minut żywej
inspiracji gothic metalem. Aya i Mauser nie kombinowali z brzmieniem,
ani nie przesycili krążka nadmierną ilość pomysłów. Słuchając Clinic For
Dolls można odnieść wrażenie, że jego twórcy dokładnie wiedzieli jaki
cel chcą osiągnąć. Mniejsza o etykietowanie, czy inspiracje, bo nowy
album UnSun równie dobrze może żyć własnym, suwerennym życiem.
Pomijając jedną, może trochę przesłodzoną balladę (The Last Tear) album
bogaty jest w zestaw zadziornych riffów, solówek i wypuszczeń gitarowych
Mausera, które z różnym natężeniem i z różną prędkością oprowadzają
przez Clinic For Dolls. Dzięki naprawdę umiejętnie skonstruowanej
wymianie perkusyjno-gitarowej krążek niejednokrotnie przywołuje
skojarzenia z charakterystycznym, niejednolitym klimatem groove
(Mockers, Not Enough czy A Single Touch), ale o wiele więcej w nim heavy
metalowego zacięcia zrobionego na klasycznych i ciętych pół riffach.
Znamienne dla Clinic For Dolls jest, że mocniejszą, metalową stronę
krążka trochę przysłania jej druga, o wiele bardziej rockowa strona. Nie
chodzi mi tutaj o całe mnóstwo elementów melodyjnych czy klimatycznych
sampli spod ręki Mausera, ale o fragmenty związane z partiami wokalnymi.
Ilekroć słyszymy piękne wokale Ayi tyleż razy linie instrumentalne
UnSun są wycofywane, chyba trochę pod Ayą chowane. Chodzi tu pewnie o to
aby wokalistka otrzymała jak najwięcej autonomii, o muzyczną ekspozycję
jej talentu. Nie jest to w żadnym wypadku mankament tego wydawnictwa,
bo za dużo w Polsce wokalistek w metalu nie mamy, a w tym wypadku można
mówić o prawdziwym talencie.
Utwory na krążku nie są jakoś specjalnie długie czy skomplikowane. Ich
głównym atutem jest to, że wchodzą od razu i nie męczą. Wciągają i
opowiadają swoje własne historie (te napisane przez Ayę). Być może duet
powinien pomyśleć przy następnym materiale o większej ilości
improwizowanych partii, bo rozkrzyczana Aya (utwór tytułowy czy Why) lub
wyciągnięte struny Mausera (A Single Touch – miazga!) naprawdę mogą się
podobać.
Kiedyś tam, gdy na jednej scenie widziałem u boku Petera wymiatających
na wiosłach Mausera i Saimona, trudno mi było sobie wyobrazić, że
panowie wkroczą na drogi dalekie od death metalu. Stało się inaczej, w
obu przypadkach nieoczekiwanie, ale też i korzystnie. Tyle, że aby
uzbroić się w taki pogląd trzeba najpierw przebić się przez mur twardego
etykietowania. Problemem raczej nie jest zagadnienie na ile sięga
tolerancja fanów death metalu, bo Mauser Anno Domini 2010 to człowiek z
nowymi pomysłami. Wybornymi, ale dla nowej grupy osób nastawionych na
mniej surowości, a większą dawkę wirtuozerii, nastroju, sprawnych
konstrukcji i kobiecej subtelności. Clinic For Dolls jest wizytówką tych
słów. Bardzo udany krążek.
9/10
Robert Bronson