1. Signs of Life (Prelude) Sean Timms
2. Calling Occupants (Klaatu)
3. Easter (Marillion)
4. Man of Colours (Icehouse)
5. Genesis Medley (Genesis)
– The Silent Sun
– Suppers Ready
– Dancing with the Moonlit knight
– Lamb Lies Down on Broadway
– Carpet Crawlers
6. Rain Song (Led Zeppelin)
7. Even in the Quietest Moments (Supertramp)
8. Can We Still be Friends (Todd Rundgren)
9. Speaking The Truth (Dan Burgess/Matt Williams)
10.Everybody’s Gotta learn Sometime (Korgies)
11.Yes Medley (Yes)
– And You and I
– Awaken
– Close to the Edge
– Soon
– Onward
– South Side of the Sky
– Owner of a lonely Heart
12.To one in Paradise (Alan Parsons)
13. The Way The Waters Moving (The Flower Kings)
Rok wydania: 2012
Wydawca: Unitopia Music
http://www.unitopiamusic.com
Dwa lata przyszło czekać fanom Unitopii na ten album. Premiera mocno się opóźniała ale myślę że to co na niej można usłyszeć w pełni zrekompensuje to oczekiwanie. Choć tak naprawdę ciężko nazwać ten krążek dziełem Australijczyków, gdyż mamy do czynienia z coverami kompozycji nagranych wcześniej przez artystów i zespoły, które w jakiś szczególny sposób wywarły wpływ na to co Unitopia tworzy dzisiaj.
Nie ma co ukrywać, covery albo się lubi albo nienawidzi. Jeszcze gorzej ma się sprawa gdy na jednej płycie znajdą się covery kompozycji o tak odmiennej stylistyce i to jeszcze pochodzące z tak różnych okresów w dziejach muzyki. Tu obok siebie znalazły się zespoły takie jak Genesis, Yes, Marillion, The Flower Kings, The Alan Parson Project, Led Zeppelin, Supertramp, Klaatu a tuż obok pojawia się np. synthpopowy australijski Icehouse. Wydawałoby się rzeczą niemożliwą sklejenie tego wszystkiego w jedną całość a tu proszę. Muzykom z Unitopii udało się to znakomicie a jakby było mało w całości przemycili jeszcze sprytnie dwa swoje niepublikowane wcześniej utwory „Signs of Life (Prelude)” oraz „ Speaking The Truth (Interlude)”. Pisząc „znakomicie” wcale nie przesadzam. Mimo sporej odmienności klimatów wersji oryginalnych udało im się stworzyć zgrabną całość. Nie odbiegając (w większości) zbytnio od wersji oryginalnych dodali im swoistego „Unitopijnego” smaczku a poszerzenie instrumentarium o sekcje smyczkową, saksofon, flety czy też instrumenty tak oryginalne jak didgeridoo (instrument rdzennych Aborygenów) to już wisienka na torcie. Napisałem „w większości” zbliżone do oryginałów, dlatego że znalazły się na tej płycie wersje w których zmieniono całkiem sporo np. pozbawiona swojej rockowej zaciętości wersja „Owner of a lonely Heart” która nawet w takiej aranżacji może powalić.
Album jest świetny. „Soczysty”, bardzo bogaty aranżacyjnie i perfekcyjnie zagrany. Doskonale brzmi na płycie wokal Marka Trueack’a a i pozostali muzycy czyli Sean Timms (klawisze i wokal), Matt Williams (gitara,wokal), Tim Irrgang (perkusja), Daniel Burgess (saksofon, klarnet, flety i didgeridoo),Craig Kelly (bas) oraz David Hopgood (perkusja, instrumenty perkusyjne) nieźle dali czadu. Im częściej słucham tej płyty tym bardziej mi się podoba, a oprócz cudownych wrażeń słuchowych, podobać się może także oprawa graficzna której autorem jest Ed Unicky to już mistrzostwo świata. Bajkowe arcydzieło.
W moim prywatnym rankingu płyta ta znalazła się w piątce najchętniej słuchanych w roku 2012 mimo że ukazała się praktycznie pod jego koniec. Czy potrzeba lepszej rekomendacji?
Mam nadzieję, że Volume 1 wróży kontynuacje Unitopijnych „wariacji na temat”.
Irek Dudziński