01. Guerra
02. O Campo
03. Veredas
04. Opressor
05. Moleque De Pedra
06. Casa
07. L.F.T.
08. Modus Vivendi
09. Nas Entranhas do Sol
10. Aos Pés Da Grande Árvore
11. Noite
12. Who Are The True (Vulcano cover)
13. Guerreiro
Rok wydania: 2014 / 2017
Wydawca: Sapólio Rádio / Defense Records
Profil Facebook
Całkiem fają płytę wysmażyli chłopaki z UGANGA. Wprawdzie premiera
„Opressor” miała miejsce cztery lata temu, ale na naszym rynku album
ukazał się w zeszłym roku nakładem Defense Records. Brazylijska ekipa
posługuje się językiem ojczystym i szczerze mówiąc myślałem, ze będzie
to pewnego rodzaju bariera. Po prawdzie na palcach jednej ręki mogę
wyliczyć albumy w tym języku, które posiadam w płytotece, tymczasem ich
kawałków słucha się zaskakująco dobrze.
Wiele rekompensuje sama muzyka która jest wyprodukowana porządnie. Album
ma mięsisty dół, a wysokie partie brzmią soczyście. Riffy młócą aż
miło, rytmika nie pozwala usiedzieć na miejscu. Jest tu spory nacisk na
tempo, ale zmyślnych patentów nie brakuje. Gitary potrafią zaserwować
również nieco melodii, do tego stopnia, że wiele motywów jesteśmy w
stanie zanucić. Solówki, również są w porządku. Na potencjał nośności
tego materiału ma zapewne spory wpływ kwestia zastosowania wielu
rodzajów wokaliz. Jest niski zachrypiały głos, sporo wrzasków i typowo
hardcore’owej maniery, ale i chóralne krzyki, co przyznam dodaje
koncertowego szlifu.
Zespół UGANGA opisywany jest jako band thrashowy. Myślę jednak że
spodoba się zwolennikom bardziej melodyjnej konwencji. Sporo tu heavy
metalowego wykończenia a i produkcja przemawia za takim przedstawieniem
sprawy. Pojawiło się tu też kilka (swobodnie) doomowych riffów, czy
nawet southernowych patentów. Wszystko jednak w ramach przyzwoitości i
bez zbytniego rozrzutu stylistycznego. Na obraz całości negatywnie
wpływa pseudo-akustyczny kawałek wieńczący album. Może i dobrze zagrany,
ale jakoś tak zaśpiewany bez polotu. I może generalnie zamysł był ok,
ale ja bym się mógł obejść bez tego utworu.
Po dekadzie z okładem na rynku Brazylijczycy nagrali cztery płyty.
Średnia nie była może imponująca, ale jak na obecne warunki wydawnicze,
całkiem przyzwoita, tymczasem na piąty album przychodzi nam czekać już
niemal połowę tego czasu. A „Opressor” zaostrza apetyt. Naprawdę jeśli
to wznowienie to przedsmak kolejnej płyty, to ukazało się w dobrym
momencie. Ja może i nie zapiałem z zachwytu, ale jestem wielce
ukontentowany i po kolejną płytę sięgnę z pewnością.
7,5/10
Piotr Spyra