1. The Forbidden City
2. Taste The Infinity
3. Number One
4. Everything
5. One Of Us
6. BTR
7. Hide This Feeling
8. My Future
9. Reaction
10. I Am Free
Rok Wydania: 2009
Wydawca: Lion Music
Zdarza się tak, że zespół z którym wiążemy szczególne oczekiwania, może być potraktowany w ocenie ogólnej bez taryfy ulgowej, a wręcz w kryteriach znacznie bardziej surowych.
Od lat śledzę z zapartym tchem karierę Daniele Liveraniago i przypadły mi do gustu niemal wszystkie jego projekty.
Z nieskrywaną niecierpliwością oczekiwałem na nowy krążek Twinspirits. Jest to niewątpliwie jeden z najbardziej wyczekiwanych przeze mnie albumów w tym roku. Po pierwsze nie mogłem doczekać się usłyszenia za mikrofonem nowego nabytku grupy. Po drugie apetyty zaostrzył mi basista grupy – Alberto Rigoni, albumem solowym. Zastanawiałem się też w jakim kierunku podąży zespół na drugiej płycie. Wiadomo bowiem, że Daniele Liverani prowadzi wiele projektów i podąża nimi czasem w nieco innych kierunkach.
To co na początku zwróci uwagę, to naprawdę dobry wokal Görana Nyströma, którego barwa sympatykom Empty Tremor przywodzić będzie na myśl Olivera Hartmana, maniera zaś (szczególnie wybrzmiewania i wyciągania) Bruce’a Dickinsona. Niektóre teatralne niemal w wymowie frazy kojarzyć mogą się ze sposobem ekspresji Jona Olivy… (to skojarzenie pogłębiają niskie partie pianin).
Podsumowując pierwsze wrażenia odnośnie nowego wokalu – być może poprzedni wokalista – Nico Søren, miał głos bardziej charakterystyczny, jednak Göran jest bardziej wszechstronny, czego dowiódł zdzierając gardło w kompozycji ostatniej…
Jeśli chodzi o melodie, to tym razem Twinspirits mniej zaskakuje. Niektóre patenty są dość typowe czy przewidywalne, jednak kładę to własnie na karb podobieństwa wokalnego Görana do śpiewaków typowo heavymetalowych…
Być może, to że album zaczyna się i kończy kompozycjami ponad dziesięciominutowymi, może sprawiać wrażenie, że takież kompozycje górują na albumie. Tak naprawdę jednak oprócz wspomnianych kawałków utwory są zwięzłe i oscylują w okolicach przyzwoitych pięciu minut (+/- 1). Same kompozycje sąsiadujące ze sobą są dość odmienne, już po kolosalnym i zmiennym utworze tytułowym zaskakuje ballada, po której z kolei następuje najbardziej rytmicznie akcentowany, savatagowski wręcz „Number One”. Następny z kolei jest typowo prog metalowy „Everything”, gdzie szybkie patenty przewijają się z walcowatymi riffami. Z kolei jeśli chodzi o solówki – to zarówno w strefie klawiszy jak i gitar możemy nasycić swe uszy, popisami i melodiami z pierwszej półki.
W utworach spokojniejszych, zespół nie stroni od gitar akustycznych. Zaskakuje również wokalny duet w „Hide his feeling” (nie znalazłem w notach wydawniczych kim jest wokalistka, która w tym kawałku występuje…). Z tym, że o ile zwrotka może się podobać – refren jest nieco przesłodzony.
W utworach nie brakuje również zdecydowanych cięższych motywów podszytych orkiestracjami. Wśród tych z kolei na uwagę zasługuje „My Future”. Najbardziej hardrockowy jest zaś „Reaction”, może on zadowolić fanów Khymery, czy Geniusa.
Utwór ostatni spina wcześniejsze wrażenia w stylistyczną klamrę. Jest w nim i melodia, zmiany temp i energia, solówki i wbijające w fotel riffy. W tym kawałku muzycy popuścili nieco wodze swoich umiejętności, mamy więc fragment samodzielnej sekcji, wspomniane brutalniejsze wokalizy, ściany Hammondów czy podkłady partii orkiestry…
Drugi album Twinspirits jest jakby fuzją stylu zaprezentowanego na debiucie z klimatem charakterystycznym dla Empty Tremor, ale i pierwiastkiem heavy metalu. Nie wydaje mi się zatem, aby album zawiódł oczekiwania fanów Liveraniego. Myślę też, że nie powinni wahać się po niego sięgnąć sympatycy melodyjnego progresywnego grania.
Wydaje mi się także, że zastrzeżenia, które wymieniłem wobec utworów, mogą być spowodowane wspomnianymi surowszymi kryteriami, w których oceniam ten album…
Mimo kilku zastrzeżeń – świetny album!
8,5/10
Piotr Spyra