TSA – 2023 – Dream Team – Live 2021

1.Maratończyk
2.Na Co Cię Stać
3.Jestem Głodny
4.Proceder
5.Ty On Ja
6.51
7.Bez Podtekstów
8.Pierwszy Karabin
9.Tratwa
10.Alien
11.Heavy Metal Świat
12.Wpadka
13.Spółka
14.Mass Media
15.Trzy Zapałki

Rok wydania: 2023
Wydawca: Mystic


Pokrętne losy dotyczące zawirowań personalnych w grupie TSA opisane zostały ostatnio na naszych łamach przy okazji relacji z koncertu zespołu w katowickim Spodku. Niemal równolegle ze scenicznym powrotem legendy polskiego heavy rocka na półki sklepowe trafia album koncertowy „Live 2021”. Jest to zapis występu składu posługującego się aktualnie dopiskiem „Dream Team” (z udziałem wokalisty Marka Piekarczyka). Miał on miejsce w Gliwicach, na parkingu przed Pre Zero Areną nieco ponad dwa lata temu (4 września 2021). Był to jeden z dwóch koncertów, które ówczesny skład zdążył zagrać (tym drugim był niechlubny jubileusz w Jarocinie) i w dodatku ostatni, w jakim wziął udział współzałożyciel grupy – nieodżałowany Andrzej Nowak. Gitarzysta i kompozytor zmarł bowiem kilka miesięcy później, w styczniu 2022 roku.

Nie należy jednak traktować nowej koncertówki TSA wyłącznie w kategoriach dokumentu. Już od pierwszych dźwięków otwierającego całość numeru „Maratończyk” słychać, że zespół zdążył wyciągnąć wnioski z jarocińskiej wpadki i porządnie przyłożył się podczas prób poprzedzających gliwickich występ. Muzycy są zgrani, świetnie się ze sobą dogadują i bez najmniejszych potknięć serwują rockowy cios za ciosem. Setlista to mokry sen każdego prawdziwego fana formacji. Jest przecież cały zestaw klasyków kapeli z lat osiemdziesiątych, poprzetykany numerami z płyty „Proceder”, jedynej wizytówki zespołu z okresu głośnego reunion w 2004 roku. Jak zawsze świetnie wypadają rockowe petardy w stylu „Jestem głodny” czy „Pierwszy karabin”. Wciąż silne wrażenie wywołują też utwory wolniejsze, pełne zadumy, na czele z tym najważniejszym, czyli „51”. Nadal dobrze bronią się najstarsze kawałki w programie wieczoru – „Wpadka” i „Mass Media”. Maestro Nowak wycina solówki, że aż iskry sypią się z gryfu. Nic nie zwiastuje tragedii, która wydarzyła się kilka miesięcy później.

Omawiany album jest wydawnictwem dwupłytowym. Pierwszy dysk to zapis dźwiękowy. I jak się okazuje – niepełny. Drugi krążek przynosi bowiem cały koncert w formacie DVD. Poza piętnastoma utworami znanymi już z wersji CD dostajemy jeszcze trzy utwory dodatkowe („Kocica”, „TSA Rock” i „Marsz wilków”) oraz zapowiedź koncertu w wykonaniu Dariusza Maciborka. Mamy zatem szansę przekonać się na własne oczy, jak świetnie bawili się fani w tłumie a także zobaczyć, jak fenomenalnie sprawowali się artyści na scenie. Pewnym minusem może być jedynie realizacja obrazu. Montaż, w którym widać stąpających po scenie kamerzystów nie świadczy o profesjonalizmie. Nie da się też ukryć, że realizator obrazu nie był zbytnio obeznany z twórczością zespołu. Nagminne jest filmowanie pracy rąk Andrzeja Nowaka, podczas gdy solówkę gitarową wykonuje akurat Stefan Machel. Ale to drobny mankament i nie powinien przesłaniać ogólnie dobrego wrażenia, jako daje nam obcowanie z tym materiałem.

Na koniec muszę jeszcze wspomnieć o starannej stronie edytorskiej nowego albumu TSA. Elegancki digipak skrywa nie tylko oba dyski w łatwo dostępnych tackach (co ostatnio bywa rzadkością) ale też wielostronicową książeczkę naszpikowaną mnóstwem zdjęć z gliwickiego koncertu. A to wszystko w całkiem przystępnej cenie, co też niestety nie należy w obecnych czasach do sytuacji powszechnych. „Live 2021” jest więc stuprocentowo cenną pamiątką dla każdego, kto uważa się za fana grupy.

9/10

Michał Kass

Dodaj komentarz