TRANSSYLVANIAN PHOENIX – 1981/2023 – Transsylvania

1. Gypsy Story
2. Wanting
3. Would You Follow Me
4. Tamara
5. Feel The Sound
6. Star Dance
7. Wedding

Rok wydania: 1981/2023
Wydawca: Bellaphon/GAD Records


Fascynujący dokument niemieckiego epizodu w długiej karierze legendy rumuńskiego rocka. Oficjalna premiera na CD po… ponad czterech dekadach od winylowego i kasetowego wydania.

     Zespół z Timisoary od początku działalności (rówieśnicy Stonesów i Omegi) miał „pod górkę” w ojczyźnie rządzonej żelazną ręką przez „Słońce Karpat”, nic więc dziwnego, że pod koniec lat siedemdziesiątych muzycy postanowili wyemigrować na Zachód. Dokonali tego w brawurowy sposób, ale niestety ówczesny skład nie utrzymał się na obczyźnie. Lider Nicu Covaci zmontował więc nową, międzynarodową ekipę i pod lekko zmienionym szyldem nagrał album dla wytwórni Bellaphon (miała pod skrzydłami między innymi wspomnianą wcześniej Omegę).

     Powiedzenie, by nie oceniać książki po okładce idealnie pasuje do tego albumu. Zawartość muzyczna zdecydowanie przewyższa projekt graficzny. Covaci nadal umiejętnie łączy rumuński folklor z rockiem. Czasem – jak w otwierającym płytę utworze „Gypsy Story” oraz „Star Dance” – ludowych wpływów jest więcej, ale soczystych gitarowych riffów również nie brak. „Wanting”, czy „Would You Follow Me” to znakomite folkrockowe granie, godne Jethro Tull („tyle, że ze skrzypcami zamiast fletu) i Reneissance. Lider (który przejął obowiązki głównego wokalisty) również w nowym wcieleniu Phoenixa zachował charakterystyczne, wielogłosowe partie wokalne, będące zawsze jednym ze znaków firmowych zespołu. I tylko ten angielski lekko burzy niepowtarzalny klimat jaki cechował rumuńskie płyty formacji. No ale takie były wymagania kontraktu z zachodnią wytwórnią…

     Krótki to album, zawiera tylko siedem kompozycji, ale próżno szukać na nim słabych punktów. Szkoda, że nie udało się pozbierać kawałków z zachodnich EP i singli grupy. Bonusów brak – co rzadko zdarza się na albumach sygnowanych przez GAD Records, ale pod względem brzmieniowym materiał prezentuje się okazale.

     Rumunia nigdy nie była rockową potęgą na miarę sąsiednich Węgier, ale takie perełki jak Phoenix (koncertujący do dziś) warte są poznania.

8/10

Robert Dłucik

Dodaj komentarz