TRANSMISSION – 2009 – Messiah of Tonight

01. Messiah of Tonight (3:53)
02. We Run Somewhere (4:35)
03. Shut My Needs (3:42)
04. Murdered (5:12)
05. The Dancing Queen (5:25)
06. Desire, Anger, Revenge! (4:49)
07. Godsize (4:14)
08. Loss (4:38)
09. Both Anonymous (4:46)
10. The Last Transmission (3:46)

Rok Wydania: 2009
Wydanie własne


Zarówno dla muzyki jak i dla muzyków nastąpiły ciężkie czasy. Coś, co traktowane jest w pewnym sensie jako przyczynek do agonii przemysłu muzycznego może okazać się remedium… Coraz więcej bowiem grup stawia na rozreklamowanie swojej twórczości udostępniając pełne albumu w internecie w postaci mp3. Część grup na tym poprzestaje inni z kolei mają przygotowane dla bardziej wymagających fanów muzyki wersje na płytach.
Trudno jest czasem oprzeć się pokusie, choćby sprawdzenia co zespół reprezentuje, skoro nic to nas nie kosztuje. W taki właśnie sposób sięgnąłem po album grupy Transmission. Łypnąłem zaledwie okiem na stronę internetową zespołu i stwierdziłem, że warto spróbować.

Mało brakło a łezka zakręciła by mi się w oku. Toż to taka właśnie muzyka królowała w czasach mojego buntu jako nastolatka. Niski wokal oscyluje gdzieś w rejestrach przywodzących na myśl miks Fernando Ribeiro (Moonspel) i Petera Steel (Type o negative). Sama muzyka stanowi zręczne połączenie klimatu elektroniki, ale i zadziornych rockowych riffów.
Wszystkie te czynniki są dość przyjemnie dozowane. Fani zdecydowanego podejścia rockowego nie będą zawiedzeni. Solówki gitarowe pojawiają się, a jakże – i może nie wyrywają z butów, ale są bardzo przyjemne dla ucha. Z kolei elektroniczne motywy wydobywające się z klawiszy czy jak kto woli syntezatorów, nie są na tyle nachalne, aby wspomnianych powyżej fanów rocka zniechęcić.
Ni to Sisters of mercy ni Depeche Mode, ani Paradise Lost… Transmission na szczęście nie kojarzą się jednoznacznie. Kołaczące się zatem po głowie porównania zaliczam na plus.
Gratką dla wszystkich będzie wariacja na motywie Oxygene Jarre’a. Na początku motyw wywołuje uśmiech zadowolenia, następnie kiedy okazuje się, że utwór jest rozbudowany o wokalizy, wyrazić muszę swoje uznanie. W tym samym utworze w zachwyt wprowadziła mnie klangowana partia basu – bardzo fajne urozmaicenie.
Zaskakuje również akustyczny utwór wieńczący album. Paradoksalnie zarówno w gitarze jak i pianinie zastosowano delikatne przesterowanie, co w zestawieniu z charakterystycznymi wokalizami stanowi integralny, acz urozmaicony element albumu.

Zachęcam do poświęcenia tzw. godziny lekcyjnej aby wsłuchać się w materiał prezentowany przez Transmission. Zaręczam, że nie będzie to czas zmarnowany. Dla mnie to płyta bardzo przyjemna. Porządna – dobra, a skłaniam się myśleć o niej jako bardzo dobrej.. Taka też zatem musi być nota. Na pograniczu oceny dobrej i bardzo dobrej. Wygląda w każdym razie na to, że Messiah of Tonight zagości w moim odtwarzaczu na dłużej.
Nic nie stoi na przeszkodzie abyście przekonali się do tego albumu sami.

7,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz