1. Farewell
Rok wydania: 2015
Wydawca: Progressive Promotion Records
https://www.facebook.com/ToxicSmileBand/
Na początku pragnę wszystkich uspokoić, to nie jest singiel… Ilość utworów (jeden) może by i na to wskazywała, ale to pełnowymiarowe, trwające nieco ponad czterdzieści minut, wydawnictwo. Niemiecki Toxic Smile poszli na całość i nagrali krążek składający się z jednego, niezwykle rozbudowanego utworu. W tym momencie nie sposób nie wspomnieć o koncepcie, bo przy jednej kompozycji wydaje się oczywistym, że warstwa liryczna dotyka konkretnego tematu. „Farewell” to krążek na którym w sposób nieco filozoficzny poruszono kwestię wyższości zmysłu słuchu nad zmysłem wzroku… brzmi nie najgorzej… jak zatem materiał ten wypada jako całość? Czy muzyka się broni?
Nie jest łatwo opisać jeden, czterdziestominutowy utwór. Tego rodzaju płyty nie da się słuchać na wyrywki, nie można też przerywać muzykom w budowaniu nastroju. „Farewell” to kwintesencja tego co jest i było w progresywnej muzyce. Są więc fragmenty art rockowe, jest i prog metalowy ogień. Brzmienia Hammondów przywodzą na myśl lata siedemdziesiąte a wszechobecne partie instrumentalne przeprowadzają słuchacza przez świat progresywnych dźwięków. Jest odrobina psychodeli ale i jazzu czy muzyki funky! Tak, tak – ta płyta to muzyczny kociołek i dzieje się tu tak wiele, że odkrywanie kolejnych jej fragmentów to czysta przyjemność. Jakby jednak komuś było wciąż mało, to poza tradycyjnym rockowym instrumentarium pojawiają się smyczki oraz saksofon.
„Farewell” to wpadające w ucho melodie i masa pięknych instrumentalnych „obrazów”, to taki krążek, który autentycznie wciąga a te czterdzieści minut z okładem mija jakby…. to był singiel 😉
8/10
Piotr Michalski