01. Hope
02. Warriors Call
03. Temple
04. Disappear
05. Act II – My Sorrow Through the Eyes of Spring
06. Act III – My Sorrow Spells in the Dark
07. Awakening
08. Slaves
09. Why
10. Forgiveness
11. Azure
12. Syndrome
Rok wydania: 2022
Wydawca: GS Productions
Powrót TOWER był swego rodzaju zaskoczeniem (pierwsze w tej recenzji). Wydawało się, że zespół definitywnie przeszedł do historii a tu rok 2021 przyniósł dwa nowe wydawnictwa („Raven” oraz „Uriel”). Niestety nie miałem okazji się z nimi zapoznać, dlatego z wielkim zainteresowaniem podszedłem do „Hope”, które w postaci schludnego digipacka dotarło do redakcji.
Drugie zaskoczenie? Muszę się przyznać, że po odpaleniu płyty, w pewnym momencie ją wyłączyłem i sprawdziłem, czy aby na pewno to krążek TOWER. Tytułowe „Hope”, które otwiera wydawnictwo zaskakuje wprowadzeniem godnym muzyki filmowej. Jest nostalgicznie, pojawia się delikatny kobiecy głos, smyczki, dźwięki pianina i dopiero brutalny growl Petera Kollecka wyrywa słuchacza z tej błogości. Robi się mocno, a muzyka skręca w kierunku industrialu, z mechaniczną perkusją w tle. Już otwieracz definiuje zawartość tego wydawnictwa. Wszystkie utwory to miks delikatności i ciężaru… choć „Act II – My Sorrow Through the Eyes of Spring” pozbawione jest growli i gdyby puścić tej utwór osobie, która miała do czynienia z dwoma pierwszymi wydawnictwami zespołu, to nie byłoby szans aby wskazały, że to TOWER. Wiele tu przepięknych kojących damskich wokali, wspaniałych partii smyczków i pianina a gdyby usunąć ścieżki growli to byłaby to wręcz muzyka relaksacyjna.
„Hope” to bardzo pozytywne zaskoczenie (trzecie). Płyta potrafi koić ale i niepokoić brutalnymi wokalami. Jedyny zarzut to czas trwania. Jest chyba ciut za długo, a ponieważ utwory są do siebie podobne i zbudowane wg podobnych schematów to łapałem się nad tym, że tracę koncentrację. Żeby jednak nie było, że narzekam, to powrót TOWER mnie ucieszył i będę się projektowi Petera Kollecka uważnie przyglądał.
8/10
Piotr Michalski