1. Running Out Of Time
2. Burn
3. Holy War
4. 21st Century Blues
5. Orphan
6. Unknown Soldier (For Jeffrey)
7. The Little Things
8. Chinatown
9. All The Tears That Shine
10. Fortune
11. Great Expectations
Gdy w roku 2008 ogłoszono zakończenie działalności grupy Toto zapewne w wielu fanach tliła się nadzieja, że może jednak to nie jest decyzja nieodwołalna i że emerytura szybko im się znudzi. Byliście w tej grupie? Jeżeli tak to możecie triumfować! Toto powróciło i za sprawą Frontiers Records wydało album zatytułowany „XIV”
„XIV” to przede wszystkim powroty… powrót za mikrofon Josepha Williamsa, który ostatnimi laty pojawiał się okazjonalnie czy to na kompilacji „Toto XX” (1998) czy albumie „Falling in Between” (2006) ale jakby na to nie spojrzeć ostatni studyjny krążek nagrał z Toto w roku 1988, po latach nieobecności powrócili Steve Porcaro czy nawet David Hungate, który opuścił formację w roku 1982!
Jak więc prezentuje się Toto A.D. 2015? Otóż zaskakująco dobrze! Nigdy nie należałem do zagorzałych fanów zespołu a jednak „XIV” słuchało mi się wyjątkowo przyjemnie. Płyta, choć utrzymana w AOR-owych klimatach, potrafi zaskakiwać. Nie od dziś wiadomo, że Toto nieobce są zarówno rock jak i soul czy pop. Ekipa, w której ster dzierżą panowie Lukather i Paich znana jest z tego, że odnajduje się w przeróżnych stylach i tak też jest tutaj. Mamy tu konkretne rockowe killery z „Running Out Of Time”, “Burn” na czele, w „21st Century Blues” czy “Fortune” pojawiają się elementy bluesa, „Holy War” to typowy AOR a „Chinatown” to pop. Słabo dość prezentują się ballady, zarówno „The Little Things” jak i „All The Tears That Shine” zawodzą swą nijakością. Dla odmiany jednak, szósty w kolejności „Unknown Soldier (For Jeffrey)” to muzyczny majstersztyk! Zaśpiewany przez Lukathera powala wręcz klimatem i podniosłym nastrojem. Podobnie rzecz ma się z ostatnim „Great Expectations” z rewelacyjnym motywem zagranym na akustycznych gitarach, który (choć utwór jest wyborny) to nie do końca został należycie rozwinięty i wykorzystany.
„XIV” to kawał solidnie zagranej muzyki. Toto wstydu nie przynieśli i płyta może się podobać. To, że zespół najlepsze swe lata ma już dawno za sobą chyba już nikogo nie dziwi, ale wspaniale, że wciąż chcą grać, chcą tworzyć!
7,5/10
Piotr Michalski