TOP SEKRET – 2018 – Piggy Op

01 Onany Boy
02 Foot Fetish
03 Piggy Op
04 Do Vany Sral
05 Anulu
06 Moribundus
07 Mistr Hoven
08 Opiči

With Best Songs Of Album Komatum

09 Čoko Voko
10 Dildo
11 Zánět Nadvarlat
12 Zesrané Monterky

And Special Addition From The First Album (Po)hlavní Orgán

13 Somár
14 Vymrdej Si Prdel Hovnem

Rok wydania: 2018
Wydawca: Defense Records/Maximed records
Profil Facebook


Grind to specyficzny i dla wielu niestrawny gatunek muzyki, zaś goregrind w czeskim wydaniu to już prawdziwy ewenement na wielką skalę. W Polsce też mamy godnych uwagi zawodników w tej dziedzinie, jednak scena południowych sąsiadów działa prężniej, obfitując w mniejsze i większe koncerty/ festiwale (jakich u nas się nie uświadczy), a przede wszystkim w dziarskie zespoły. Wśród nich bezczelnie poczynają sobie chociażby Gutalax, Spasm, Jig-Ai, Ahumado Granujo i wiele, wiele innych, których długo by wymieniać. To muzyka dla wszelkiej maści świrów oraz każdego, chcącego odpoczynku od sztywnych artystycznych kanonów. Odpoczynku w formie przaśnej, frywolnej zabawy, urągającej estetycznym wartościom, przy jednoczesnym braku politycznej poprawności. Być może dlatego na żywo wzbudza sympatię i wywołuje grymas uśmiechu na twarzy, przynajmniej niektórym. Reszcie z pewnością towarzyszy poczucie odrazy, ale kogo to obchodzi.
Ciężko również mówić o przeroście formy nad treścią, gdyż często obie są specyficzne: proste, nikczemne i pozbawione jakiekolwiek przyzwoitości. Za to z dużą dozą dystansu, ironii i sarkazmu, a przede wszystkim niewybrednego humoru. Natomiast wszelkie ozdobniki i urozmaicenia są równie efektowne jak szminkowanie świni, która zdaje się być ulubionym zwierzęciem wśród twórców owego gatunku.

Top Sekret – tercet z Nowego Jiczyna idealnie wpasowuje się goregridową manierę. Skład ekipy: Koza, Kuba i Honza, a ich trzeci w dorobku „Piggy Pop” śmiało można nazwać klasyką gatunku. Od okładki, przez tytuł, aż po kres rozbrzmiewających z płyty dźwięków. Te pierwsze, jak nietrudno się domyślić to jawne szyderstwo z wokalisty The Stooges. Co zaś się tyczy kompozycji, których tytuły mówią same za siebie, rzadko sięgają aż dwóch minut. Całość zamyka się w minutach dwudziestu. Nic zatem dziwnego, że do ośmiu nowych utworów dokooptowano sześć z poprzednich wydawnictw, żeby był jakikolwiek sens to wydawać i dumnie nazywać albumem. Wszystkie z nich są ciężkie, utrzymane na ogół w średnich tempach, zbliżonych czasem do przysłowiowej polki-galopki, wypełnione siermiężnymi riffami i tłukącą perkusją. Wokalnie też nie wybiegają poza przyjęte normy – wynaturzone i kompletnie niezrozumiałe dźwięki. Od różnych wersji growlu po świńskie wrzaski zwane pig squealem. Prostota, brutalność i dyskusyjna wartość artystyczna niniejszego materiału są efektem jak najbardziej zamierzonym. Plugawe dziecko matki muzyki, w rozzuchwalony sposób obscenicznie dokazuje, świetnie się przy tym bawiąc. W efekcie otrzymujemy coś, co w skrócie można określić jako syf, brud i smród ze sporym pieprznięciem. W przypadku kapel pokroju Top Sekret taka opinia stanowi nie lada komplement i wyróżnienie.
Niech im się wiedzie i darzy.
„In Grind We Trust.”

6,5/10

Robert Cisło

Dodaj komentarz