TNNE – 2014 – The Clock That Went Backward

1.My Inner Clock
2.Clairvoyance
3.About Angels And Devils
4.Looking Back And Forward
5.The Clock That Went Backwards
6.Circles Of Life
7.Welcome To My New World
8.The Snow
9.Cirles Of Life (edit)

Rok wydania: 2014
Wydawca: Progressive Promotion Records
http://www.noname.lu/
https://www.facebook.com/thenonameexperience


Nowe starego początki, można powiedzieć o projekcie kryjącym się pod skrótem TNNE (czyli The No Name Experience). Spotkanie po latach dwóch byłych kolegów (Alex Rukavina – klawisze i Patrick Kiefera -wokal), zaowocował wskrzeszeniem zespołu No Name, pod nieco zmienioną nazwą (bo też pozostały skład zespołu uległ zmianie).

Pierwotnie zespół NO NAME został założony w Dudelange (Luksemburg), w 1988 roku. Pod tą właśnie nazwą w latach 90-tych wydali trzy płyty („Zodiac” – 1993, „The Secrets Garden”- 1995, „The Other Sise”- 1998). Po kilku latach przerwy spowodowanej sprawami rodzinnymi, w 2006 roku dołożyli płytę czwartą, zatytułowaną po prostu „4”. Na kolejną muzyczną odsłonę zasłużonych Luksemburczyków, pod znamiennym tytułem „The Clock That Went Backward”, trzeba było poczekać aż do dnia dzisiejszego. Nowy album, nie jest jednoznacznie koncept albumem, ale w większości utworów przewija się pytanie – jak byłoby, gdyby można cofnąć czas, aby dokonać innego wyboru?

A jak prezentuje się ta płyta pod względem muzycznym? Kiedy rozbrzmiewa w głośnikach poprzedzony tykaniem zegara początkowy fragment – „My Inner Clock”, można odnieść wrażenie, że to nieznany wcześniej utwór RPWL. Patrick Kiefer ma zbliżoną barwę głosu i śpiewa w podobny sposób co Yogi Lang. Potwierdzają to również kolejne kompozycje. Jednak brnąc dalej w fundowaną nam przez Luksemburczyków podróż w czasie, znajdziemy w ich muzyce oprócz wspomnianych RPWL-owych motywów, również bardziej klasyczne neo progresywne wzorce, najbliższe chyba brytyjskiej formacji Pendragon. Dużo ożywienia do muzyki wnosi saksofon, którego dosyć sporo słychać w drugiej fazie albumu. Rozbrzmiewa również, w moim zdaniem najciekawszej kompozycji na płycie – „Circles Of Life”. Krótsza wersja tego utworu wieńczy ten przyjemny album.

Nowa muzyka Luksemburczyków zapewne nie tchnie zbyt wiele ożywczego powietrza, w nieco zachowawczy neo progresywny nurt. Płyta „The Clock That Went Backward”, może i nie wejdzie do kanonu najbardziej reprezentatywnych płyt neo progresywnego grania, jednak dla koneserów takiej właśnie artystycznej formy wyrazu, powinna być nie mniejszą gratką, niż na przykład ostatnie płyty kanadyjskiego Red Sand, australijskiego Anubis, czy niemieckiego Invertigo.

7,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz