1. The Loose Ends
2. Rainland
3. A Million Differences
4. Bad Weather Road
5. I’m Not Crashing
6. Building The Machine
7. Refugee
8. The Big Red Spark
9. Weak Machine
10. Activation
11. The Final Act
12. The Loose Ends pt II
13. Wide Awake At Midnight
Bonus:
1. The Sarcasm Never Stops
2. Ride
3. Eat The Ashes
4. Let’s Get Invisible
Rok wydania: 2010
Wydawca: Festival Music
http://www.myspace.com/tinyfishmusic
Po trzech latach ciężkiej pracy, wreszcie jest,!!! Wielki album małej rybki – „The Big Red Spark”!
Tinyfish swoim drugim pełnowymiarowym albumem wypływa ponownie na głębokie muzyczne wody. Tak się akurat składa, że rejony te zamieszkują przeróżne, przebogate muzyczne stwory, nie brak w nich również sztucznie napompowanych „muzowielorybów”. Zdawałoby się, że z racji formy jaką przybiera nowy album Tinyfish (koncept album), taką przerośniętą do monstrualnych rozmiarów powinna być również i nasza rybeńka. Na szczęście tak się nie stało. Tinyfish pozostaje wciąż małą, za to niezwykle barwną, progresywną rybką…
Mimo koncepcyjnej formy, „The Big Red Spark” nie ma tego ciężaru gatunkowego jaki posiadają np.: „Tales From Topographic Oceans” czy „The Lamb Lies Down On Brodway”. Ich muzyka jest zdecydowanie przystępniejsza dla nie zapuszczającego się często na zbyt głębokie progresywne wody słuchaczy. Czy to wada? Z pewnością nie…
„The Big Red Spark” to nazwa maszyny stworzonej do spełniania ludzkich marzeń , niestety z marzeń, bardzo często rodzą się obsesje…
Album rozpoczyna kompozycją „The Loose Ends”. Otwiera ją scena, w której widzimy (a raczej słyszymy) starego profesora, jego palec dotyka przycisku „ON” w maszynie zwanej właśnie „The Big Red Spark”. Reszta albumu to retrospekcje, dzięki którym dowiadujemy się, jak doszło do tej chwili?
Słowa mówionego intra zostało wykonane przez ojca Simona Godfreya (wokalisty zespołu) – Petera . Jego narracje są wyśmienite, co nie powinno dziwić, większość swojego życia spędził pracując w radiu. W postać młodego profesora wcielił się oczywiście Rob Ramsey, którego aktorskie predyspozycje można było podziwiać podczas wizyty Tinyfish w zeszłym roku podczas koncertu w katowickim Teatrze Wyspiańskiego. Zresztą Rob to pełnoprawny członek zespołu.
Narracje to oczywiście ważny składnik konceptualnej formy albumu, ale w tym wszystkim oczywiście najważniejsza jest muzyka. Muzyka bez nadmiernego patosu, który często towarzyszy tego typu produkcjom. Cieszą ucho niezwykle ciepłe wokalizy, świetne solówki i autentyczna radość i witalność tych dźwięków. Ucho cieszą nie tylko zasadnicze punkty wchodzące w skład konceptu, ale również utwory bonusowe rokujące, że dużo będzie się działo w tym akwarium w przyszłości….
Wiem czego będę sobie życzył, podczas tegorocznej sylwestrowej nocy, kiedy przyjdzie czas na noworoczne życzenia: usłyszeć „The Big Red Spark” na żywo, zobaczyć jeszcze raz Tinyfish w świetle reflektorów, oczywiście najlepiej by było, aby owa rybka podpłynęła jak najbliżej (a najbliżej mam do „Andaluzji”) 🙂
9/10
Marek Toma