1. Blame
2. Code Red
3. Collateral Damage
4. Nightmare Scenario
5. Moral Supremacy
6. Fog Of War
7. Freedom For Anshur-Za
8. Generals Speech
9. Rotten Structure
10. Salah-Dhin
Bonus Tracks:
11. Sinner In Me
12. Frozen
Rok Wydania: 2009
Wydawca: Mystic
Najnowszy album sygnowany logiem Thy Disease to krążek po który powinny
sięgnąć osoby, które nie boja się brutalnych dźwięków, ciężkich gitar i
miażdżącej sekcji rytmicznej. Na swoim najnowszym wydawnictwie – „Ashur
Za” grupa umieściła dziesięć miażdżących kompozycji. Nie myślcie jednak,
że to nieskoordynowany, monotonny łomot. Thy Disease nagrali album
niezwykle różnorodny i pełen niespodzianek. Pomimo wszechobecnego
brutalnego podejścia do tematu muzyki, nie brakuje tu dźwiękowych
eksperymentów. Kawał dobrej roboty wykonuje klawiszowiec a instrument
ten nadaje kompozycjom nieco industrialnego, odhumanizowanego szlifu.
Muzyka, serwowana na tym wydawnictwie przepełniona jest zimnem i
mrokiem. Jest jak ogromna góra lodowa, którą nie sposób ogarnąć za
jednym razem, która fascynuje i przeraża jednocześnie swoim ogromem.
Dużym urozmaiceniem albumu są czyste partie wokalne. Gdy tylko się
pojawiają robi się wręcz przebojowo, czego najlepszym przykładem niech
będzie drugie w kolejności „Code Red” z mocną zwrotką i wpadającym w
ucho refrenem czy „Mortal Supremacy”, który w kwestii dźwiękowych
bajerów jest w nie niezwykle bogaty. Na słowa uznania zasługuje
produkcja krążka. Brzmi po prostu fenomenalnie! Niezwykle mocno ale i
selektywnie, żaden instrument nie góruje nad pozostałymi, zachowano
idealne proporcje i płyty słucha się naprawdę dobrze.
Jako bonus, muzycy zafundowali nam dwa covery: „Sinner In Me” z
repertuaru Depeche Mode oraz „Frozen” imć Madonny. Ciekawe jak Madonna
zareagowałaby na taką wersję? Zwrotka zapewne niekoniecznie przypadłaby
jej do gustu (z racji wokaliz) ale już refren, w którym zaśpiewała
Paulina Maślanka z Delight mógłby wywołać uśmiech na twarzy pop gwiazdy.
Okazuje się, że Frozen to całkiem metalowa kompozycja, wystarczyło
dodać nieco mocniejsze gitary, więcej perkusji i już Thy Disease mają
utwór, którego zapewne będą się domagać fani na koncertach:)
W ostatnich latach mało był płyt z muzyka metalową, które jakoś
specjalnie by mnie rzuciły na kolana. Thy Disease nagrali album, który z
pewnością należy do ciekawszych wydawnictw, i gdy go tak słucham to
zastanawiam się nad fenomenem ostatniego krążka Behemoth, skoro Anshur
Za (moim zdaniem) bije dzieło pomorskich diabłów na łeb (dodam rogaty;-)
).
8/10
Piotr Michalski