1. Last One Out Turn Off The Lights
2. Destruction
3. The Smoking Gun
4. Going To Sin City
5. Don’t Forget To Live Before You Die
6. I’ll Be The One
7. Young Man
8. You’re Gonna Be My Girl
9. St George’s Day
10. Force Of Nature
11. She’s A Millionairess
Rok wydania: 2021
Wydawca: BMG
https://www.thunderonline.com/
Były czasy, że THUNDER robił sobie przerwy czy zawieszał działalność. Jednak ostatnio wpadli w przyzwoity cykl wydawniczy. Od 2015 roku otrzymujemy płytę pod tym szyldem co dwa lata. I prawdę mówiąc, powinno to bardzo cieszyć fanów inteligentnie granego hardrocka.
Brytole od lat brzmią bardzo amerykańsko – nie dziwi więc niegdysiejszy fejm za wielką wodą. Począwszy od brzmień do klimatu jaki wychodzi im spod paluchów. Czasem wręcz spodziewam się że wiatr niosący ich dźwięki przyniesie pustynny piach. Zresztą i nowa płyta nie jest odstępstwem od tej reguły. Sporo tu dzieje się w tłach. Mam na myśli partie dęciaków i kobiece chórki. Jest tego wcale niemało, skala wydaje się być większa niż zwykle, ale właściwie wpisuje się charakterystyczny styl zespołu. Całość bowiem dość dobrze współgra z hard rockowymi riffami i sekcją. Na pochwałę zasługuje właśnie brzmienie basu. Jest głębokie i klarowne. Niemal w każdym utworze, to element warty uwagi. Sporo mamy też gitary nieprzesterowanej, co dodaje poczucia przestrzeni. I czy to akordy czy melodie, brzmią bardzo soczyście. Całokształt jest dość ambitny, mimo kilku(nastu) radosnych motywów, i prostych tekstów. W zasadzie podczas pierwszych przesłuchań łaskawym okiem spoglądałem na ostrzejsze kawałki. Od razu do gustu przypadł mi track otwierający płytę, czy drugi singiel „Going to Sin City”, albo taki „Young Man” z fajnym riffem przewodnim. Ale kiedy całość ułożyła mi się „pod kopułą” do faworytów zaliczam choćby bardziej klimatyczny „St. George’s Day”. Na drugiej stronie szali postawię ” I’ll Be The One”, który trochę nadwyrężył moją cierpliwość. A może jednak wolałbym w tym miejscu kolejny kawałek z pazurem. Ratuje go solówka, której słucha się z przyjemnością. Pewien poziom przyzwoitości został więc zachowany nawet w najsłabszym momencie.
Thunder A.D. 2021 uprawia kawał porządnego rockowego grania. Miałbym obiekcje nazwać album czadowym, jednak to tego typu brzmienie, z którym raźniej na serduchu każdemu kto lubi nostalgiczne granie. Zerkając na merch zespołu w pierwszym impulsie chciałem nabyć kasetę magnetofonową, tak mnie nakręcili!
7,5/10
Piotr Spyra