1. Uderzając
2. Głębiej
3. Czerwona Szpilka
4. Słowo
5. Zobacz
6. Odzwyczaj
7. Carva
8. Spacerując
9. Groźny
10. Electryczny Berlin
11. Palestyna
12. USB
13. Przyjdzie Nowe
14. Ziemia Planeta Brudzi
Rok wydania: 2017
Wydawca: Thrudy
https://www.facebook.com/thrudyband/
Zespół THRUDY prezentuje muzykę która kojarzyć może się jednoznacznie z
korzeniami punkrockowymi, ale też serwowane przez nich utwory mają
drugie dno. Zarówno muzycznie, produkcyjnie, czy też tekstowo,
ideologicznie wrzucenie ich do tygla z jedną precyzyjną labelką byłoby
krzywdzące. Dopiero za którymś przesłuchaniem uświadomiłem sobie, że
właśnie produkcja albumu i brzmienie zapożyczone gdzieś z mainstreamu
dodaje niepokojącego kolorytu. Jest w tym coś elektronicznego, co stawia
album w kategorii nowoczesnego grania. Niby gdzieś na podwalinach
sprawdzonych patentów chłopaki potrafią wykrzesać coś dziwnie
intrygującego. Pozornie proste melodie i bezpośrednie teksty (choć i
zgrabnych przenośni formacja nam ni poskąpiła) podszyte klimatycznymi
tłami, czy też ukłonom w stronę innych gatunków muzycznych zadecydowanie
pozwala traktować muzykę kapeli jako (po prostu) alternatywą. I o ile
dość zgrabnie poruszają się w klimatach reggae czy nawet funky, tak
spokojniejsze utwory z zastosowaniem skrzypiec to trochę inna bajka – i
gryzą mi się z luźną konwencją obraną w innych przypadkach.
Elektro-rockowa solówka w spacerując stanowi na pewno ciekawostkę, mnie w
sam raz nie przypadła do gustu, kręcić będę też nosem na zastosowane
kilka razy dźwięki akordeonu. Ale dobrze, że w muzyce grupy THRUDY sporo
jest zmian klimatu.
Właściwie, jak na muzykę pozornie rozrywkową jest to album, który wymaga
trochę czasu i dobrej woli aby był odebrany należycie w całości.
Przyznam na początku kilka utworów czy motywów wręcz raziło mnie. Przy
kolejnym odsłuchu, bywało że zyskiwały w moich oczach. Wspomniane
skrzypce bowiem zaczęły przywodzić na myśl estetykę którą w muzykę
punkową wplatała swego czasu grupa THERAPY?. Ale właśnie do tych
bardziej refleksyjnych kawałków przyszło mi się przyzwyczajać najdłużej.
Z jednej strony, ta płyta to niby nic nowego, z drugiej na tym poletku
zespół prezentuje dość odświeżające podejście. Maniera Gorzela chwilami
zapożycza wykończenie fraz od Grabarza innym razem potrafi zaseplenić
jak Muniek, co tak po prawdzie pozwala sobie poukładać w głowie natłok
wrażeń, za pomocą skojarzeń. Jeśli mowa o wokalach, to lirycznie
zdarzyło się tu kilkukrotnie zbliżyć do grafomaństwa, ale generalnie i
tekstów na tej płycie dobrze się słucha.
O ile płyta na początku może uchodzić za rozrywkową, to po kolejnym
odsłuchu ujawnia się jej bardziej melancholijne i prorefleksyjne
oblicze. Słucha się tego dobrze. Grupa chyba znalazła balans pomiędzy
klasycznymi odmianami gitarowej alternatywy, a nowoczesnym brzmieniem. Z
niektórymi patentami zeszli na drugi plan i skrzętnie je ukryli przed
postronnym słuchaczem. Tutaj najwięcej intelektualnej rozrywki zażyje
słuchacz, który poświęci muzyce więcej swojej uwagi i czasu.
7/10
Piotr Spyra