THIRTY SECONDS TO MARS – 2009 – This Is War

1. Escape
2. Night of the Hunter
3. Kings and Queens
4. This Is War
5. 100 Suns
6. Hurricane
7. Closer to the Edge
8. Vox Populi
9. Search and Destroy
10. Alibi
11. Stranger in a Strange Land
12. L490

Rok wydania: 2009
Wydawca: Virgin
http://www.30secondstomars.com


Przyznać trzeba, że produkcje mainstreamowe bardzo często z założenia bojkotowane są przez sympatyków brzmień alternatywnych. Jest wiele grup, na których dźwięk nazwy mamy z góry przygotowane skojarzenie. Traktowane z pewnym przymrużeniem oka jako muzyka dla odbiorcy zdecydowanie nieukształtowanego, któremu za pomocą prostej formy można podać na talerzu pewne treści, które w taki czy inny sposób potrafią wpływać na młodego człowieka. „Dojrzały odbiorca” często zapomina o czasie kiedy sam był młodym gniewnym i jak muzyka jego młodości budziła uśmiech politowania bądź wprost jawny sprzeciw pokolenia wcześniejszego. Chyba się starzeję… bo paradoksalnie przechodzi mi okres takiego buntu gdzie z góry przekreślam nowe brzmienia. W myśl zasady, że muszę przekonać się na własnej skórze… od pewnego czasu próbuję nie narzucać sobie ram. I w ten sposób, mimo że nadal ubóstwiam prog metal, nie obce są mi nowości bardziej popularnej muzyki rockowej czy wręcz niektóre dźwięki popowe.

I tym przydługim wstępem tłumaczę się niejako, dlaczego postanowiłem przybliżyć naszym czytelnikom album 30 Seconds to Mars.

Zespół, który skupiony jest wokół wokalisty/gitarzysty/klawiszowca i całkiem niezłego aktora – Jarreda Leto, pewnie wielu fanów poznało dzięki spektakularnym wideoklipom. Zresztą sam przyznać muszę, że to dzięki jednemu z klipów do albumu poprzedniego grupa zagnieździła się w mojej świadomości.
A jaki jest album „This is war”? Porywający! W każdym utworze słychać pasję. Punk rockowa energia, w połączeniu w elektroniką charakterystyczną dla pop (od Depeche Mode po U2), podana na kanwie rockowego instrumentarium (choćby w Closer to the edge). Zewsząd mnóstwo przestrzeni (długo by wymieniać), nakładanych wykrzyczanych chórów, motywów czy nawet utworów akustycznych (100 Suns) a do tego nieco moralizatorskie teksty, które bardziej trafią do młodzieży niż do ludzi z ukształtowanym światopoglądem. W każdym razie w tej materii rewolucji bym nie upatrywał, acz przyznać muszę, że zespół nie ma się czego wstydzić. Jak mało który przemyca zgrabnie pewne slogany, bez brnięcia w banał. Do tego melodie każdego z kolejnych utworów zapadają w pamięć. To po prostu – kopalnia motywów okiełznana w przystępnych i spójnych ramach.

Wady? jest jeden element, który kompletnie jest niepotrzebny. niemal minutowy przester na początku utworu ostatniego. Rani uszy do tego stopnia, że słuchając głośno albumu, zrywamy z uszu słuchawki.

Album polecić mogę ze spokojnym sumieniem szerokiemu spektrum słuchaczy. Od zwolenników popowej melodii po fanów złożonych i ambitnych form. Myślę, że nikt nie powinien być zawiedziony. Utwory 30 Seconds to Mars niesamowicie wkręcają się słuchaczowi. Niedowiarkom polecam zacząć przygodę z muzyką zespołu przez ich teledyski. Będę zdziwiony jeśli ktoś po zakończeniu utworu nie włączy „powtórz”…

9/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz