1. Attack
2. A Beautiful Lie
3. The Kill
4. Was It a Dream?
5. The Fantasy
6. Savior
7. From Yesterday
8. The Story
9. R-Evolve
10. A Modern Myth
Rok wydania: 2005
Wydawca: Virgin Records
www.thirtysecondstomars.com/
1. Attack
2. A Beautiful Lie
3. The Kill
4. Was It a Dream?
5. The Fantasy
6. Savior
7. From Yesterday
8. The Story
9. R-Evolve
10. A Modern Myth
Rok wydania: 2005
Wydawca: Virgin Records
www.thirtysecondstomars.com/
Thirty Seconds To Mars poznałem dzięki utworowi „From Yesterday”, a
właściwie przez teledysk do niego nakręcony. Jeszcze zanim zwróciłem
uwagę na całokształt muzyczny, uwagę przykuł przepych realizacji klipu.
Później, kiedy sięgnąłem po cały album, zasłuchiwałem się w nim. Trafiło
bowiem na dość podatny grunt. Okoliczności przyrody sprawiały, że
dobrze się słuchało tego typu nostalgicznej muzyki.
Po latach trochę inaczej się patrzy na album „A Beauitiful Lie”. Z
biegiem czasu i kolejnej muzyki, którą zespół dostarczał fanom –
widziałem w nich kogoś innego. I jeśli po „This is War” upatrywałem w
grupie następców U2, to po wydaniu płyty wcześniejszej uważałem że są
doskonałymi spadkobiercami The Cure. Po pierwsze pewna (wspomniana)
melancholia czy też może dekadencja, słowem – klimat. Po wtóre
instrumentarium. Świetne operowanie basem i naprawdę śladowe ilości
elektroniki, chwilami postrockowe gitary – to musiało mi się spodobać.
Do tego element który od początku jest motorem napędowym formacji, pełne
pasji wokalizy!
„A Beautiful Lie” naszpikowany jest kapitalnymi utworami. Oczywistym
jest że do moich faworytów zaliczę „From Yesterday”. Ale singlowe „The
Kill” czy otwierający płytę „Attack” również wymagają wyróżnienia. Do
ulubionych zaliczam również „The Story”, oraz kawałek tytułowy.
Generalnie jak nie przepadam za hidden trackami, tak w tym wypadku warto
odczekać kilka minut po wybrzmieniu regularnej tracklisty. Drugi z
bonusowych kawałków, zdecydowanie warty był wprowadzenia jako
pełnoprawny utwór. Cóż – może chodziło właśnie o smaczek.
Płyta jest spójna stylistycznie, brzmieniowo osadzona w nowoczesnym
rockowym graniu z (zaryzykuję stwierdzenie) gotyckim szlifem. Oczywiście
z perspektywy czasu inaczej się ją odbiera, jednakże kiedy ukazała się
na rynku pozwalała mieć nadzieje co do rozwoju zespołu w podobnych
klimatach, tymczasem kolejne płyty przyniosły odważne kroki naprzód.
Tego albumu dobrze się słucha i mogę go polecić sympatykom
klimatycznego, nieco cięższego grania. Jeśli jesteście neofitami w
temacie 30 seconds to mars – może to być dla was spore zaskoczenie, na
które polecam się wystawić.
Piotr Spyra