1. Mississippi Road House
2. That’s A Pretty Good Love
3. Don’t Want Lies
4. Search & Destroy
5. Can’t Get Enough of Loving You
6. Honey Bee
7. Rockin’ In The Free World
8. Talk To Me Baby
9. Only Teardrops Fall
10. Word Game
Rok wydania: 2013
Wydawca: Provogue/Mascot
http://mascotlabelgroup.com/
Czterdzieści pięć lat temu światło dzienne ujrzała płyta „Super
Session” – nagrana ad hoc przez znaczące postaci ówczesnego bluesa i
folku, wśród których znaleźli się Mike Bloomfield i Stephen Stills. Na
instrumentach klawiszowych zagrał wówczas Barry Goldberg – wzięty muzyk
sesyjny i akompaniator, później także twórca piosenek i producent płyt
wielu gwiazd rocka, soulu i muzyki pop.
Stills i Goldberg postanowili po latach przywołać ducha tamtej sesji.
Bloomfield nie żyje, stanęli więc przed koniecznością pozyskania
gitarzysty. Padło na bluesową znakomitość młodego pokolenia Kenny’ego
Wayne’a Shepherda i oto narodziła się kolejna (która to już w XXI
wieku?) supergrupa. Pierwszym (ciekawe czy jedynym…) owocem współpracy
tej trójki jest album „Can’t Get Enough”.
Spotkałem się już w mediach z opiniami, że płyta nie dorównuje „Super
Session”, że magii brak… Można i tak. Wszak nic dwa razy się nie zdarza,
jak pisała Noblistka. Słuchając tych dziesięciu kompozycji odniosłem
jednak wrażenie, że panowie absolutnie nie zamierzali ścigać się z
własną legendą i dotychczasowym dorobkiem fonograficznym. Po prostu
spotkali się w jednym miejscu, by cieszyć się wspólnym muzykowaniem. Na
luzie, bez żadnej „spinki”.
Mamy tutaj do czynienia z różnymi odcieniami bluesa. Jest fajnie
kołyszący „Mississippi Road House”, jest żarliwy, dłuuuugi „Can’t Get
Enough of Loving You”; do bólu klasyczny, żywcem przeniesiony z jakiegoś
chicagowskiego klubu „Honey Bee”… Ale muzycy zapuszczają się również w
inne muzyczne rejony. „Don’t Want Lies” ma lekko folkowy posmak (co nie
dziwi, patrząc na fascynacje Stillsa), natomiast „Keep On Rockin’ In The
Free World” to oczywiście cover rockowego hymnu autorstwa Neila Younga
(starego kumpla Stillsa). Bardzo sympatyczna to wersja, aczkolwiek wolę
jednak oryginał, ewentualnie koncertowe wykonania Pearl Jam.
„Can’t Get Enough” to miła niespodzianka powoli AD 2013. Słuchanie
pysznych gitarowych solówek Shepherda i Stillsa oraz szlachetnych,
klawiszowych zagrywek Goldberga to prawdziwy miód dla uszu. A może by
tak wspólna, koncertowa wizyta w Polsce w ramach trasy promocyjnej? W
wersji live to dopiero byłaby muzyczna uczta…
8/10
Robert Dłucik