1. Burning Pieces (4.10)
2. Warm Seas (3.56)
3. Last Man Standing (5.09)
4. All the Wars (3.35)
5. Build a World (3.53)
6. Give It Back (6.58)
7. Someone Pull Me Out (3.58)
8. One More Step Away (3.05)
9. Reaching Out (9.43)
Rok wydania: 2012
Wydawca: Kscope
http://www.pineapplethief.com
Chyba bez krzty przesady można przyszyć Pineapple Thief łatkę formacji
kultowej. Pojawienie się każdej nowej, „ananasowej” płyty, wiąże się z
dużymi oczekiwaniami fanów. Wśród zwolenników formacji są jednak osoby,
które bezkrytycznie przyjęły muzyczną ewolucję grupy, jak i takie, które
po zachłyśnięciu się m.in. płytami: „Little Man”, „What We Have Sown”,
czy „Tightly Unwound”, po pojawieniu się „Someone Here Is Missing”,
najchętniej wsadziłyby szanownych „złodziejaszków” do „paki”. Ostatnia
płyta straciła bowiem ową ananasową, soczystą słodycz, która tak
smakowała wcześniej. Była zdecydowanie surowsza, ale za to bardziej
mięsista. Jednym to odpowiadało, innym nie.
Jaka jest więc jest najświeższa owocowa, muzyczna porcja? Chyba każdy
znajdzie tu coś dla siebie, zarówno zwolennicy twardszych owoców „What
We Have Sown”, jak i ci, którzy preferują złożony smak i miękkość
„Little Man”. Oprócz bardziej motorycznych kompozycji („Burning Pieces”,
„Warm Seas”, „Give It Back”) znalazło się tutaj zdecydowanie więcej
muzycznej przestrzeni („Last Man Standing”, „All the Wars”, „Someone
Pull Me Out”, „One More Step Away”, „Reaching Out”). Taki stan rzeczy
zespół osiągną między innymi, dzięki dużej dawce orkiestracji i
symfonicznych podkładów. W „Build a World”, zadziałała chyba magia 5-go
utworu. Jest bardzo wyrazisty mocny, z prostym gitarowym riffem i
ciekawym symfonicznym tłem. Wyróżniłbym jeszcze ananasową słodycz „One
More Step Away” i rozmach „Reaching Out”. Płyta pozbawiona jest tak
długich, przestrzennych utworów takich jak: „What We Have Sown”, „Too
Much To Loose” czy „Remember Us”, najdłuższy, to właśnie zamykający
płytę, 9-o minutowy, „Reaching Out”.
Można pokusić się więc o stwierdzenie, że jest to optymalny ananasowy
owoc. Posiada bowiem zarówno odpowiednią umiarkowaną formę, włóknista
twardość, ale po wgryzieniu się konkretnie w ananasowy miąższ, czuć tą
tak przepyszną, charakterystyczną, ananasową słodycz. Czy nie okaże się
jednak, że jest to owoc wyhodowany niekoniecznie dla smakoszy, lecz na
bardziej masowy, targowy rynek? Chyba jednak takich obaw nie ma. Mogę
stwierdzić, że jest to dobry gatunek ananasa, co nie przeszkadza temu,
aby być szeroko dostępnym na którymś z „radiowych bazarów”.
„All The Wars” jest 9-tą, studyjna płyta Pineapple Thief, zawiera 9
kompozycji, najdłuższy trwa 9 minut, jednak 9-tki nie postawię. Byłaby
to bardzo naciągnięta ocena. Sądzę jednak, że zasługuje na solidne 8
punktów.
8/10
Marek Toma