1. Dead in the Water (5:27)
2. God bless the Child (4:45)
3. Wilting Violet (4:41)
4. Wait (3:26)
5. Run a Mile (6:43)
6. Little Man (3:43)
7. November (6:50)
8. Boxing Day (3:58)
9. God bless the Children (2:01)
10. Snowdrops (5:58)
11. We love you (8:46)
Rok wydania: 2006/2010
Wydawca: Cyclops/Kscope
http://www.myspace.com/thepineapplethief
Wykorzystując wzrost popularności Pineapple Thief, wytwórnia Kscope postanowiła przypomnieć fanom starsze, często praktycznie niedostępne wydawnictwa zespołu. Na tak zwany „pierwszy ogień” poszedł pochodzący z roku 2006 album „Little Man”.
Już pierwsze dźwięki wskazują z jakim zespołem obcujemy – specyficzne melodie i jakże charakterystyczny głos wokalisty jednoznacznie identyfikują wykonawcę jako Pineapple Thief. Brytyjczycy jak mało kto udowadniają, że grając muzykę… smętną można mieć coś do powiedzenia. Elementy progresywne przenikają się z psychodelą pojawiają się niemal ambientowe klimaty. Jest niezwykle nastrojowo, chwilami transowo, zespół lubuje się w spokojnych początkach i bardziej rozbudowanych, chwilami „głośnych” zakończeniach. Bruce Soord, wspierany przede wszystkim akustycznymi gitarami, swym emocjonalnym śpiewem (choć potrafi zaśpiewać też niezwykle beznamiętnie) cegiełka, po cegiełce buduje mur z dźwięków i emocji. Nie brakuje i elektrycznej wersji gitary. Partie tego instrumentu wprowadzają nieco żywiołowości i rockowego brudu. Gdzie niegdzie pobrzmiewa pianino („Wilting Violet”), świetnie wpleciono instrumenty smyczkowe („Wait”, „Boxing Day”) jest i odrobina elektroniki („Run a Mile”, „We love you” . To jednak tylko narzędzia – narzędzia, dzięki którym muzycy wzbogacają utwory, nadają im specyficznego, dusznego nastroju, podkreślając klimat i atmosferę.
„Little Man” nie jest albumem, o którym można powiedzieć „wchodzi za pierwszym razem” – to krążek, który wymaga czasu i skupienia. Nie można go poznać słuchając go i jednocześnie czytając książkę czy zmywając naczynia. Musi być odpowiedni nastrój i czas, i choć nie jest to szczytowe osiągnięcie zespołu to słucha się go wyśmienicie.
7,5/10
Piotr Michalski
PS. Okładka dodana do recenzji to obraz z pierwszego wydanie. Wznowienie Kscope zdobi inny obrazek.