THE NEAL MORSE BAND – 2015 – The Grand Experiment

1. The Call (10:12)
2. The Grand Experiment (5:27)
3. Waterfall (6:31)
4. Agenda (3:45)
5. Alive Again (26:44)


Rok wydania: 2015
Wydawca: Inside Out
http://www.nealmorse.com/



Neal Morse nie zwalnia tempa. Praktycznie co chwilę wydaje płyty solowe czy też projektów muzycznych, które współtworzy. W ubiegłym roku ukazała się bardziej kameralna „Songs Of November” (recenzja tutaj: http://www.rockarea.eu/articles.php?article_id=3890 ), a po drodze przecież były jeszcze udane płyty Transatlantic czy Flying Colors. Tymczasem początek tego roku, pod szyldem The Neal Morse Band, dostajemy kolejne wydawnictwo – „The Grand Experiment”. „Bandę” Neala Morsea tworzą tym razem: Randy George (bas), Bill Hubauer (klarnet, flet, gitara, klawisze), Eric Gillette (gitara, wokal) i oczywiście Mike Portnoy (perkusja). Można posłużyć się tutaj dowcipem , że strach otworzyć lodówkę, aby nie wyskoczył z niej Neal Morse wraz z nieodłącznym kompanem Portnoyem!

Przyznam się – miałem obawy, iż ów „lodówkowy produkt”, przy takiej ilości asortymentu może okazać się troszkę nieświeży. Bo przecież takie „szarlotki” jak Transatlantic, Flying Color , czy The Neal Morse Band, tak naprawdę upieczone zostały z jabłek, które rosły na jednej prog-jabłoni? Tymczasem nic bardziej mylnego, z nowej płyta Morse’a i spółki bije autentyczny głód grania, a nowy materiał jest niesamowicie witalny i spontaniczny!

Świeży „muzyczny wypiek”, Neal nie starał się podzielić na równe porcyjki, mamy więc do dyspozycji pokaźną 10-cio minutową dawkę na wstępie – „The Call” (bardzo zróżnicowaną jeśli chodzi o klimat i tempo). Potem cos dla posiadaczy mniej pojemnych żołądków, zdecydowanie krótsze, kilkuminutowe: „The Grand Experiment”(z dużą dozą przebojowości – niczym stare, dobre Queen), „Waterfall” (balladowe, z pięknie brzmiącą gitarą akustyczną) i „Agenda”( mająca pewien hard rockowy potencja, ale i niezwykle chwytliwy refren – to chyba jedna z bardziej energetycznych kompozycji, które wyszły spod rąk Neala). Na zakończenie porcja XXL , czyli przeszło 26-minutowe „Alive Again” (jak to bywa w przypadku „długasów” czy to solowego Neala Morse’a, Transatlantic , czy Spock Beard), muzyka płynie tutaj niczym rzeka, przeróżnymi meandrami – czasem szybciej, czasem wolniej, aż do niezwykle rozlewnego muzycznie, majestatycznego ujścia).

Te pięć kompozycji , to wersja podstawowa, jednak dla łakomych wielbicieli „szarlotek” Neal przygotował dodatkowe CD (z pięcioma kompozycjami) a także DVD. Repety na razie niestety nie dane mi było skosztować – materiał promocyjny stanowił bowiem jedynie „danie” podstawowe.

8,5/10

Marek Toma

Dodaj komentarz