01. Holding On To Your Love
02. Cheated By Love
03. Memories
04. Angel
05. Satin & Lace
06. Love`s On The Line
07. Bullets
08. Smoke & Fire
09. Tired Of Dreaming
10. If It Takes All Night
11. Lost
12. Harvest Moon
Rok wydania: 2011
Wydawca: Frontiers Records
Sama forma nie jest niczym niezwykłym. Zwłaszcza Frontiers Records
przyzwyczaił nas do eksperymentów. I oto ukazuje się nowy album w
klimatach melodyjnego hard rocka, czy jak kto woli AOR, a za mikrofonem
pojawia się osoba znana z zespołu progpowerowego.
Dla mnie takim ciekawym projektem był dotychczas Los Angeles. Tymczasem
album THE MAGNIFICENT, mogę swobodnie postawić na półce obok projektu
Michelle Luppiego.
Skandynawowie mogą popisać się niezwykle melodyjnym i lotnym albumem,
któremu jednak nie brakuje zadziorności. Ustrzegł się wad gatunku, zbyt
miałkiego brzmienia i ton lukru. Tutaj wszystko brzmi świeżo i
energetycznie. Nic dziwnego, odpowiedzialnym za kompozycje w głównej
mierze jest mózg LEVERAGE – Torsti Spoof, natomiast wyrazu całości
nadaje Michael Eriksen znany z Circus Maximus.
Myślę, że otrzymujemy album, który ma szanse spodobać się zarówno fanom
hard rocka jak i mocniejszego zakręconego grania. W roli głównej na
krążku The Magnificent występuje raczej melodia. Przyznać jednak trzeba
że płyta trafia do słuchacza. Banalne teksty podane są w tak
nieprzesłodzony pomysł, że wydają się po prostu… urocze.
Faktem jest że salomonowym rozwiązaniem byłoby zamknąć ten album w 3
kwadransach. Oprócz niewątpliwie świetnych nośnych kompozycji, znajdą
się tu też dobre – po prostu. Kontrastują jednak nieco z tymi, które
wybijają się ponad wysoki poziom albumu i podczas pierwszego
przesłuchania mogą wydawać się gorsze. Nawałnica intensywnych, zmiennych
melodyjnych do szpiku kości utworów może natomiast znużyć nienawykłego
do obcowania z gatunkiem słuchacza. Jeśli natomiast lubujecie się w
zagranym na amerykańską modłę, hard rocku – ten album zagości w waszym
odtwarzaczu na długo.
Ta płyta po prostu może się spodobać. Kompozycje przepełnione są
uczuciami i zaangażowaniem, które przelali w nie twórcy. Do tego całość
nie straciła (jak już wspomniałem) rockowej szorstkości… Wprawdzie
oscyluje momentami w okolicach najbardziej miękkich dokonań Whitesnake, a
klawisze robią wszystko, by złagodzić całokształt do AORowych
standardów. Materiał także mocno poleciłbym fanom Europe z czasów Out of
This World.
8/10
Piotr Spyra