1. Apocalypse
2. Keep Calm
3. Loolita
4. The Day
5. Wake Up
6. It’s Calling Me
7. We Can Dance To The End
8. I Can’t Leave It All Behind
Bonus:
9. The Adekaem
(Jam Session -Live In Studio)
Rok wydania: 2016
Wydawca: Lynx Music
https://www.facebook.com/TheAdekaem
Okładka debiutanckiej płyty The Adekaem, może skojarzyć się nieco z
okładką albumu Steve’a Rothery’ego „The Ghosts of Pripyat. Panorama
miasteczka, to oczywiście nie Prypeć (może Gliwice, Katowice, bądź
Tychy, skąd pochodzą członkowie zespołu?). Skojarzenia muzyczne,
również idą tutaj w podobnym kierunku. Tak jak Steve Rothery musi być
kojarzony przede wszystkim z grupą Marillion, tak muzyka The Adekaem,
może nie w sposób dosadny, ale w pewnym stopniu również. Wystarczy
posłuchać samego początku „Apocalypse” (brzmi niczym początek kompozycji
„Assassing”).
Oczywiście nie tylko Marillion jest punktem wyjścia ich twórczości.
Słychać tutaj wiele inspiracji ( The Manfred Mann’s Earth Band, Twelfth
Night, Galahad…). I chociaż zespół, jak dowodzą wymienione przykłady,
obraca się w progresywnej estetyce, nie jest to progres przekombinowany
stylistycznie, przeładowany natłokiem pomysłów i środków wyrazu.
Powiedziałbym raczej, że cechuje go pewna rockowa dyscyplina. Prawie
wszystkie z 8 podstawowych kompozycji, mieszczą się w 5 minutowych
ramach. Tylko jedna (tak się składa, że również jedna z moich
ulubionych) na płycie – „It’s Calling Me”, jest odrobinkę dłuższa
(6:51). Wyróżnia się tutaj także, najbardziej „pościelowy” fragment,
ostatni na płycie, bardzo przyjemny „I Can’t Leave It All Behind”. Mamy
jeszcze muzyczny bonus – 11 minutowy „The Adekamen”, będący zapisem Jam
Session, które miało miejsce w studiu nagraniowym, rzecz zdecydowanie
bardziej energetyczna i transowa.
Nazwa zespołu (jak łatwo się domyśleć) powstała poprzez zespolenie imion
członków zespołu: Andrzej Biełas (klawisze), Darek Goiński (perkusja),
Krzysztof Wala (gitara), Marcin „Budda” Pękała (bas). Nie wymieniłem
wokalisty. I tutaj właśnie tkwi pewien „kruczek”, bo w zasadzie w
ścisłym składzie zespołu nie ma wokalisty. Wokalnie udziela się tutaj
tajemniczy jegomość, ukrywający się pod pseudonimem Szalony Iwan. Kto to
taki? Sprawnym, muzycznym ornitologom może uda się wyłapać. kim jest
ten „ptaszek”? ( życzę więc miłej zabawy :))
7,5/10
Marek Toma