TESTAMENT – 2020 – Titans Of Creation

01. Children Of The Next Level
02. WWII
03. Dream Deceiver
04. Night Of The Witch
05. City Of Angels
06. Ishtars Gate
07. Symptoms
08. False Prophet
09. The Healers
10. Code Of Hammurabi
11. Curse Of Osiris
12. Catacombs


Co prawda moja osobista Wielka Czwórka Thrash Metalu prezentuje się zgoła odmiennie niż ta „oficjalna”, ale jeśli już założymy, że miejsca od pierwszego do czwartego zajmują Metallica, Slayer, Megadeth i Anthrax to pojawia się pytanie, kto mógłby być numerem pięć?

Jak tak spoglądam na różnego rodzaju branżowe zestawienia to jako najlepszy dotychczas album thrash metalowy wydany w XXI wieku uznaje się „Dark Roots of Earth” Testament. W pełni zgadzam się z tą opinią. W tym odłamie ciężkich brzmień naprawdę ciężko wymagać czegoś nowego, a już szczególnie od weteranów, którzy kładli pod niego podwaliny. A jednak wypełniona wielowątkowymi, pełnymi inwencji kompozycjami płyta z 2012 roku była autentycznie ciekawa i wnosiła powiew świeżości. Wspaniałym kompozycją autorskim towarzyszyły także genialne pomysły na covery, wśród których największym wyróżnieniem należy odznaczyć „Dragon Attack” z repertuaru Queen. Kolejna płyta, „Brotherhood of the Snake” z 2016 roku, także trzymała poziom, była solidną dawką tego co najlepsze może zaoferować marka Testament.

Podobnie jest z najnowszym albumem. Nie przeskakuje on poziomu „Dark Roots of Earth”, ale jest kolejną porcją firmowego thrashu bez słabych punktów. Tak na dobrą sprawę to grupa z Berkeley nigdy nie popełniła żadnej poważniejszej wpadki. Nawet jeśli muzycy postanowili poeksperymentować czy nagrać stare utwory ponownie, to za każdym razem wypadali przekonująco.

Gene Hoglan zdążył się już na stałe zadomowić w zespole, jego charakterystyczny styl idealnie współgra z estetyką Testamentu. To samo tyczy się basowego wirtuoza Steve’a DiGiorgio, panowie tworzą jedyną w swoim rodzaju sekcję rytmiczną. Czy w ich wspólnej grze słychać echa mistrzowskich kanonad, które razem wycinali na „Individual Thought Patterns” Death? Nie i bardzo dobrze, bo Testament to wbrew pozorom całkowicie inna muzyka niż ta, którą prezentowała formacja Chucka Schuldinera. Alex Skolnick niemal każdy numer ozdabia popisową solówką, Eric Peterson ze swoimi mięsistymi riffami nie pozostaje mu dłużny.

Nad wszystkim pieczę sprawuje wokal Chucka Billy’ego, który o dziwo tym razem postawił na większą ilość czystych, melodyjnych partii, co stanowi kontrast w stosunku do „Brotherhood of the Snake”, na którym dominowały growle. Tutaj pojawiają się sporadycznie, ale jeśli już to oczywiście potężne. Również tekstowo mamy inny klimat niż na poprzednim albumie. Tam dominowały tematy polityczno-społeczne, tutaj Billy wprowadza nawiązania do czasów starożytnych opowiadając o słynnej babilońskiej Bramie Isztar („Ishtars Gate”), kodeksie Hammurabiego i jego twórcy („Code of Hammurabi”) czy egipskim bogu Ozyrysie („Curse of Osiris”).

Na temat płyt takich zespołów jak Testament nie ma sensu się rozpisywać, trzeba po prostu posłuchać płyty. Z pewnością zadowoli ona zarówno fanów kwintetu jak i miłośników thrash metalu w ogóle. Teraz gdy Chuck walczy z koronawirusem trzeba puszczać muzykę jego grupy na full!

9/10

Patryk Pawelec Napisane przez RA1 dnia kwiecień 03 2020 1237 czytań ·

Dodaj komentarz