TERRESTRIAL SPHERE – The First Encounter / EROS ROT – Spectral Dominion – 2023

TERRESTRIAL SPHERE - The First Encounter / EROS ROT - Spectral Dominion - 2023

1. Terrestrial Sphere – The First Encounter
2. Terrestrial Sphere – Spectral Enigma
3. Terrestrial Sphere – Silent Holocaust
4. Eros Rot – Rank Form Offering
5. Eros Rot – Lucid Dominion
6. Eros Rot – Impulse Euphoria

Rok wydania: 2023
Wydawca: Defense Records


Splity wydaje się najczęściej w celu promocji zespołów, które albo są mało znane, albo mają za mało świeżego materiału, by wypuścić pełny album.

W przypadku tej recenzji, zaistniały obie powyższe przyczyny, ponieważ rzecz się tyczy (bardzo) mało znanych grup, a w Polsce to już kompletnie anonimowych. Zarówno popularnością jak i działalnością koncertową nie wykraczały poza lokalne sceny, a w dorobku muzycznym, oprócz wspomnianego splitu, mają razem na koncie raptem trzy dema. Dwa z nich znajdują się właśnie na opisywanej płycie. Krótko mówiąc, promocja jest im niezwykle potrzebna, aczkolwiek nie jestem pewien czy cokolwiek pomoże.

Na krążku znajdują się po trzy utwory przedstawicieli amerykańskiego death metalu: nieistniejącego już Terrestrial Sphere ze stanu Nowy York (Demo 2007) oraz wciąż próbującego swych sił w tej materii – Eros Rot z Teksasu (Demo 2020).

Pierwszego z nich określa się mianem „technicznego death metalu”, co w istocie sprowadza się głównie do intensywnego napakowania kompozycji karkołomnymi riffami oraz, tu i ówdzie („Silent Holocauts”), przewrotnymi zmianami tempa i klimatu. Drugi w zestawieniu – Eros Rot – niewiele mu ustępuje, z tym, że w etykiecie ma dodatkowy epitet „brutal”. W porównaniu do poprzednika, jego kompozycje wydają się nieco mniej przekombinowane i zawiłe, a tempo zdecydowanie wolniejsze. To w zasadzie jedyna, choć niewielka różnica między twórczością tych ekip, reprezentujących dokładnie te same muzyczne światy.

Z pewnością „The First Encounter/ Spectral Dominion” nie jest wydawnictwem wywołującym ożywioną dyskusję na temat jego zawartości, bo ta jest dość oczywista i na wskroś typowa dla gatunku w jakim ulokowały się oba zespoły. Nie zaliczają tą płytą ani nowego otwarcia, ani tym bardziej nie dokonują na niej rzeczy bezprecedensowych. Po prostu, to 24 minuty siarczystego grania. Mocnego, ciężkiego i agresywnego. Czasem szybkiego, a czasem wprost przeciwnie- powolnego niczym rasowy slam, głównie za sprawą Eros Rot. Brzmienie splitu jest surowe i obskurne, co można zrzucić na karb nagrań demo, aczkolwiek w metalu nie bywa to uznawane za wadę. W tej estetyce muzyczna stęchlizna i brud są często efektem zamierzonym i pożądanym, ale nie zawsze potrzebnym.

Tak czy inaczej, mamy tu zapis niezbyt spektakularnej kariery Terrestrial Sphere i Eros Rot. Pierwszy zespół jakoś specjalnie nie zaistniał, drugi zaistnieć nie potrafi. Można oczywiście poświęcić im trochę uwagi, ale czy warto? Nie jestem przekonany. Ciężko o jednoznaczną ocenę po tak małej próbce ich umiejętności. Zwłaszcza, że to propozycja o mocno „undergroundowym” charakterze i wątpliwej jakości, skierowana do bardzo wąskiego grona odbiorców.

Robert Cisło

Dodaj komentarz