1. Cold Star
2. Adha Pawn
3. Melting
4. Gnome
Rok wydania: 2007
Wydanie własne
Nie
będę się rozwodził nad przeszłością grupy. Nie będę pisał o tym, jak
zespół kładł podwaliny pod ambitną ciężką muzykę metalową w Polsce…
Nie będę też udawał, ze byłem wielkim fanem Tenebris. Faktem jest, ze po
dłuższej nieobecności Tenebris wraca z nowym materiałem. Zajmę się zatem teraźniejszością i promocyjną płytką Tenebris zatytułowaną „Melting”. Jako, że na mini albumie znalazły się 4 utwory (w tym jeden instrumentalny), mógłbym sobie pozwolić na rozbiór ich na czynniki pierwsze – ale wolę opisać ogólne wrażenie. Tenebris prezentuje obecnie bardzo jazzowe podejście do muzyki metalowej. Często zdarza się, że poszczególne partie instrumentów wydają się ze sobą kłócić… ale tylko z pozoru. Warto zwrócić uwagę, że w Tenebris mamy trzech gitarzystów. Partie gitar są budowane w bardzo ciekawy sposób i często zdarza się, że występują osobno w prawym i lewym kanale… a do tego inne motywy są umiejscowione w obu kanałach – od razu pomyślałem sobie, że genialnie muzyka Tenebris sprawdziłaby się zmiksowana w 5.1. Jeśli chodzi o podejście do gitar.. to zarówno partie solowe jak i rytmiczne swobodnie można porównać do gry Alexa Masi’ego. A całokształt może swobodnie konkurować z projektem MCM. Oprócz ciekawych i zakręconych motywów, mamy tu do czynienia z ciekawą łamaną sekcją rytmiczną, z bardzo ciepłym brzmieniem basu i precyzyjną zimną perkusją, a w sferze gitarowej (do której chyba trochę się przykleiłem) zrównoważono szaleństwo i precyzję, melodie i improwizacjer30; Wiele tu dysonansów szczególnie w partii gitar solowych… Gitarzyści nie szczędzą nam pisków i przesterów… i wierzcie mi – wiedzą jak efektywnie używać mostków tremolo! Wrażenie ciągłego tempa zespół utrzymuje nawet w momentach zwolnień. Na krążku znajduje się bowiem kilka takich motywów, gdzie sekcja w tle wyrażenie zwalnia, natomiast konsekwentne budowanie motywów przez gitary solowe powoduje wrażenie wręcz przeciwne. Jeśli chodzi zaś o wokalizy mamy tu do czynienia zarówno z mrocznymi niskimi wokalami, jak i krzykami a wręcz growlami… czasem zdarzają się też partie zupełnie zakręcone… sprawiające wręcz wrażenie wygłupów! Podsumowując, Tenebris na scenie progresywnej zajmuje miejsce gdzieś pomiędzy zimną kalkulacją a szaleństwem wirtuozerii. Dźwięki tworzone przez Tenebris mogą spodobać się również ludziom, którzy najbardziej w muzyce cenią melodie. Czekam z niecierpliwością na pełny krążek Tenebris i trzymam kciuki. Zespół będzie musiał wykazać się nie lada zmysłem strategicznym, aby tak intensywną i ambitną muzyką nie przerazić przeciętnego słuchacza (no chyba że z premedytacja nie chce trafiać „pod strzechy”). Jako mini-albumowi oceny punktowej nie wystawię… jednak Tenebris należą się brawa i pochwały za tak interesujący materiał promocyjny. Piotr „Piospy” Spyra |