T.DAY – 2020 – Proste Słowa

tday

1.Proste Słowa
2.Niebieski Szlak
3.Give Me Your Love
4.Rock’n’Roll Machine

Rok Wydania: 2020
Wydawca: T.Day
http://www.facebook.pl/t.day.producent


Wiadomo o nim tyle, że nazywa się Tomasz Dzień. Jest mieleckim producentem muzycznym, który przez ostatnie trzydzieści lat współpracował z takimi wykonawcami sceny rockowej i bluesowej, jak Jacek Dewódzki, Gienek Loska czy grupami Mr. Pollack, Taurus, Sahara i Seven B. Od 2017 roku działa na własny rachunek i dlatego powołał do życia projekt nazwany T.Day. Wtedy to pojawił się utwór „Bezbronny” z gościnnym udziałem Tomasza Lipiny. Po trzech latach od tego wydarzenia doczekaliśmy się kolejnych dźwięków T.Day – kilka tygodni temu ukazał się czteroutworowy singiel, zatytułowany „Proste słowa”. W jego nagraniu udział wzięli następujący muzycy: Magda Szlęzak (śpiew), Tomasz Dzień (gitara basowa i śpiew), Gerard Niemczyk (perkusja) oraz Adrian Gwoździowski (gitara). Dodatkowo w poszczególnych utworach gościnnie swój udział zaznaczyli zaprzyjaźnieni wokaliści, o czym poniżej.

Zaczynamy od numeru tytułowego, który został zaśpiewany przez lidera projektu. Sama kompozycja brzmi bardzo amerykańsko: spokojnie można sobie wyobrazić sunącą po legendarnej drodze 66 ciężarówkę, niczym w równie legendarnym filmie „Konwój”. Mnie ten numer trochę kojarzy się z solowymi kompozycjami Marka Jackowskiego. Muzycy grają całkiem nieźle, fajnie słychać w tle wokalistkę jak i również sympatycznie brzęczącą bandżolkę. Całość dość ładna, ot, ciekawy, lekki radiowy numer.

Dwójeczka to „Niebieski szlak”, w której swego głosu użycza Maciej Lipina. Początek za sprawą pianinka zwiastuje rzewną balladkę. Później zaś jest soft rockowo (trochę jak Imię Jego 44), a w wokalu gdzieś chwilami słychać także te bardziej zadziorne nuty Andrzeja Zauchy. Poza tym, cóż… Niby sobie tak płynie ten numer, ale jakoś bez większego zadęcia i emocji. Solówka miała chyba wprawić słuchacza w stan zadumy, ale nie za bardzo jej się to udało. Kawałek brzmi tak, jakby został naprędce napisany na Festiwal w Opolu, żeby ludzie mieli się do czego kiwać. Połowa płyty za nami.

Przed nami „Give me your love”, kompozycja, w której słyszymy Roberta Mastalerza, a więc wokal z okolic Gienka Loski lub Davida Coverdale’a. Niestety Robert kaleczy język angielski tak, że aż uszy cierpną. Wszystko to osadzone jest na kiepskich klawiszach i znów amerykańsko brzmiącej gitarze. Klasyczny tekst opowiada o nocnej miłości. Ech, ileż razy już to słyszeliśmy…? Słabo.

No i czas na ostatni kawałek, „Rock’n’roll machine” z Sebastianem Stodolakiem (Scream Maker) za mikrofonem. I tu dla odmiany mamy wreszcie ogień. Zarówno wokalnie, jak i muzycznie. Gitara prowadzi w dobre rejony (nie tylko dzięki fajnym riffom), dogrywa konkretnie do wokalu i rozmawia z basem. Na uwagę zasługuje również ciekawy solowy popis na gitarze. Nie dało się tak od razu? I gdy zaczyna dziać się dobrze i hard rockowo, to przygoda z muzyką T.Day się kończy.

Tomasz Dzień w jednym z wywiadów powiedział, że nie będzie pełnego krążka: teraz są inne czasy. Muzyki słucha się na różnych serwisach streamingowych, więc nie chodzi o samo wydanie płyty, ale o to, by dotrzeć z nią do jak największego grona słuchaczy. Trochę przykre jest zatem to, że Tomasz nie widzi prawdziwych rockfanów, dla których przede wszystkim liczy się prawdziwe, nieskompresowane do mp3 brzmienie winyla czy dobrze wyprodukowanego CD (z całym dobrodziejstwem okładki, grafiki, tekstów piosenek, zdjęć, itp.). Odniosłem przez to wrażenie, że do potencjalnych fanów ma trochę lekceważący stosunek i nie dba o nich. Czyli – jak sam śpiewa – „wciąż do przodu, ale zawsze pod prąd…”. To wysoka samoocena czy już bufonada?

Cztery utwory tworzone przez ponad trzy lata to stanowczo za mało, by o „Prostych słowach” myśleć jak o standardowym krążku. Do tego to zapatrzenie w siebie… Jak dla mnie bez rockowań na przyszłość, dlatego nie mogę dać żadnej oceny.

Mariusz Fabin

Dodaj komentarz