SYLVAN – 2021 – One to Zero

Sylvan - One to Zero

1. Bit By Bit
2. Encoded At Heart
3. Start Of Your Life
4. Unleashed Power
5. Trust In Yourself
6. On My Odyssee
7. Part Of Me
8. Worlds Apart
9. Go Viral
10. Not Goodbye

Rok wydania: 2021
Wydawca: Gentle Art of Music
https://www.facebook.com/sylvan.de/


To jest jeden z tych albumów, z sympatii co do których ciężko mi będzie się wytłumaczyć. Ani nie wycisnął ze mnie łez, ani nie wywołał euforii. Ale paradoksalnie bardzo dobrze się go słucha, chętnie do niego wracam, a do tego jest na nim kilka numerów które potrafię zapętlać. Zespół zakorzenił się w mojej głowie jako mistrzowie klimatu a i tym razem nie wystawią swoich fanów na próbę.

Chłopaki serwują nam kolejny w swojej historii koncept album. Płyta traktuje o aktualnej tematyce powołania do życia sztucznej inteligencji. Jest zatem pole do manewru dla palety emocji i to właśnie wychodzi na pierwszy plan. Słuchacz może pozwolić porwać się muzyce i odpłynąć z nią. Jeśli rozbierać utwory na czynniki pierwsze, to i bardziej elektroniczne partie klawiszy i organiczne motywy orkiestralne są tu bardzo plastyczne. Sporo w tej muzyce przestrzeni, a wszystko to pozwala wczuć się w zadany klimat nawet bez studiowania bookletu. Choć z nim łatwiej będzie wyłapać więcej smaczków i symboliki.

„One to Zero” nie stanowi żadnego zrywu stylistycznego. Możliwe również że po latach nie będzie wymieniana przeze mnie jednym tchem wśród ulubionych płyt zespołu. Z prostej przyczyny. Grupa Sylvan nie zwykła schodzić poniżej pewnego poziomu przyzwoitości. Znajdziemy jednak na tej płycie jaśniejsze punkty, w których upatruję koncertowe pewniaki jeszcze na lata. Wśród taki wskażę bez wahania „Start of your life” ze świetną łagodniejszą melodią i nieco mocniejszym riffem, „Trust yourself”, który mógłby być puszczany jako wizytówka zespołu i „Worlds Apart” z kapitalną poprockową melodią. Oczywiście tu i ówdzie znajdziemy na pęczki fajnych smaczków i patentów (jak choćby niemal gosspelowy chór w „Encoded at Heart” czy skrzypce w „On My Odyssee” i wspomniana orkiestra w „Part of me”).

Dziesiąta płyta SYLVAN mimo, że pewnie nie będzie albumem przełomowym, jest zdecydowanie pozytywnym punktem w ich dyskografii. Dla fana wyposzczonego przez długie lata oczekiwaniem na nowe dźwięki grupy jest jak plaster na ranę. Dźwięki te są przyjemne i kojące, a kiedy trzeba potrafią zmusić zwoje mózgowe do bardziej wytężonej pracy.

8,5/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz