SUSPYRE – 2008 – When Time Fades…

01. Possession
02. Evolutions
03. Lighted Endrhyme
04. Maniac Main Point Check
05. Siren (One Last Breath)
06. Reign
07. Fallen Stars
08. A World With No Measures
09. The Light of the Fire
10. Apparitions
11. Let Freedom Ring (The Heart of It All)


Rok wydania: 2008
Wydawca: Sensory Records


Całkiem niedawno, miałem przyjemność wyrazić swoją opinię na temat „A Great Divide”, drugiej płyty amerykańskiej formacji Suspyre. Już wtedy nadmieniałem, iż grupa pracuje nad trzecią odsłoną swojej twórczości i tak oto jest – nowy album, którego tytuł nosi nazwę „When Time Fades…”

Płyta została nagrana z nową sekcją rytmiczną. Obecnie w składzie Suspyre w roli „pałkera” słyszymy Charlie’ego Zeleny, natomiast nowym basistą został niejaki Andrew Distabile. Wraz z ostatnim wydawnictwem zakończył się okres okładek, które według mnie, dość mocno nawiązywały do obrazów z albumów Annihilator. Tym razem okładka naprawdę robi spore wrażenie i od razu przykuwa oko. Tym samym sprawia, że człowiek ma ochotę poznać muzykę, którą ten obraz zdobi. Za wykonanie grafiki odpowiedzialny jest, znany
w muzycznym światku – rysownik Gustavo Sazes i trzeba przyznać, że i tym razem stworzył on coś wartościowego.

Jak przy okazji poprzedniego wydawnictwa, tak też i w tym przypadku dostajemy album, mocno rozbudowany, zróżnicowany i niełatwy w odbiorze. Tym razem Suspyre uraczył nas albumem dłuższym (trwającym ponad siedemdziesiąt minut), co jak wiadomo przy tego rodzaju muzyce, daje twardy orzech do zgryzienia, a tym samym – zajęcie na kilka kolejnych wieczorów.

Co nowego przynosi „When Time Fades…” ? Z pewnością, album wydaje się być naturalną kontynuacją tego, co zespół pokazał w przeszłości, z tym że tym razem zespół jeszcze bardziej oddalił się od stylistyki power metalowej, na rzecz elementów charakterystycznych dla progressive metalu. Ponadto mam nieodparte wrażenie, iż wokale Clay Barton’a są tym razem zadziorniejsze i jeszcze bardziej wyraziste. Są momenty, że wokalista zaśpiewa w wyższych rejestrach, ale jest to raczej sporadyczne.
Na chwilę obecną, muzyka Amerykanów klimatem przypomina nieco dokonania takich grup jak choćby Cloudscape, czy Symphony X. Wydaje mi się, że na nowym albumie jest mniej utworów melodyjnych, przebojowych. Zespół w tym przypadku postawił na urozmaicenie, zróżnicowanie, rozbudowanie i trochę brakuje mi tu jednak melodyjnego akcentu. Tym niemniej na albumie można też znaleźć coś lżejszego w odbiorze, czego przykładem może być ballada „Fallen Stars”.

Ponadto odnoszę wrażenie, że trzeci album Suspyre jest jeszcze bardziej gitarowy i zawiera sporo tzw. gitarowych smaczków, co da się słyszeć już od pierwszych taktów rozpoczynającego „Possession”, utworu który oprócz tego, że jest kompozycją udaną, to jeszcze doskonale wprowadza słuchacza w cały album. Jeżeli chodzi o kunszt gitarowy – na albumie fani sześciu strun powinni znaleźć coś dla siebie, bo w tym aspekcie dzieje się naprawdę sporo, co najlepiej udowadniają kolejne kompozycje.

Już na „A Great Divide” dało się słyszeć nawiązania do muzyki klasycznej i tutaj Amerykanie jeszcze mocniej to uwypuklili, czego efekt słychać chociażby w „Lighted Endrhyme”, czy „Evolutions”, gdzie orkiestracje odgrywają zasadniczą rolę. Oprócz wykorzystania motywów muzyki klasycznej, zespół raz jeszcze sięgnął po saksofon, co trzeba przyznać jest zabiegiem udanym. Instrument ten słyszymy chociażby w wymienionym wyżej “Evolutions”, czy “Reign”. W związku z powyższym, na albumie nie mogło oczywiście zabraknąć elementów muzyki sakralnej, co doskonale odwzorowuje wstęp do “Siren (One Last Breath)”. Ta
i następna kompozycja – “Reign”, to niewątpliwie mocne punkty tego wydawnictwa – pokazują bogactwo aranżacyjne, pomysłowość i nietuzinkowe podejście do komponowania.

No cóż, po pierwszym przesłuchaniu “When Time Fades…” słuchacz może być lekko zagubiony, ale przy każdym kolejnym odsłuchu powinno być coraz lepiej, bo za każdym razem album pozwala odkryć coś nowego. Suspyre swoim trzecim albumem rozwinął pomysły z poprzedniego wydawnictwa i jak widać, sukcesywnie podąża raz obraną ścieżką nie zapominając przy tym o świeżości, czy zaskakiwaniu słuchacza, pamiętając zarazem o motywach, które charakteryzowały ich styl do tej pory.
Album mimo, iż nie jest prosty w odbiorze, potrafi oczarować, ale jak już wspomniałem – trzeba sie uzbroić w cierpliwość. Myślę jednak, że czas poświecony na zapoznanie się z nowym wydawnictwem, dla każdego słuchacza przyniesie same pozytywy. Nie pozostaje mi więc nic innego, jak zaprosić fanów progressive metalu, by skusili się na ostatnią płytę Suspyre – gorąco polecam!


9/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz