SUPERHORRORFUCK – 2013 – Death Becomes Us

1. Dead World I live In
2. Down At The Graveyard
3. Death Becomes Us
4. Love After Death
5. Voodoo Holiday
6. The Ballad Of Layla Drake
7. Threesome With The Dead
8. Ante Mortem Pictures
9. Break Your Shit
10. Headless Groupie
11. Horrorchy – part III – The Lord
12. Holy Zombie (Holy Bullshit remix)

Rok wydania: 2013
Wydawca: Logic(il)Logic Records
http://www.superhorrorfuck.net/


„Urzekła mnie twoja historia” chciałoby się powiedzieć, po przeczytaniu bio zespołu… A tak naprawdę, to był bodziec dzięki któremu z chęcią sięgałem po sam krążek. Historia o członkach kapeli opowiedziana jest na zasadzie opowieści w tarantinowskim stylu, a sami bohaterowie przedstawieni finalnie jako zombiaki…

Do rzeczy „Death Becomes Us” to nowy album włoskiej formacji hard rockowej. Zespół uprawia gatunek, który spokojnie mógłby być nazwany glamem, ale dzięki poczuciu humoru i zastosowaniu image sprawa, że na usta ciśnie się dość aktualne określenie „sleeze”. Wraz ze szczyptą punk rocka i pewnego alternatywnego posmaku, który nie obcy będzie sympatykom tejże muzyki z lat 80-tych (szczególnie w naszym kraju), tworzy dość ulotny klimat charakterystyczny dla zespołu. Ten punk-alternatywny posmak zarazem nie do końca należy do elementów które w stylu zespołu akceptuję, jednak braki w brzmieniu, a może i doświadczeniu kapela nadrabia „jajami”. I to w dwójnasób rozumując – jako charyzmę i jako dowcip.
Momentami pojawiają się tu tła i smaczki w stylu muzyki retro, (znowu skojarzenie z Tarantino), czy też ulotne akcenty, pomagające słuchaczowi odnaleźć się w danej historii.
Zwróciłem też uwagę, że zespół w swoim brzmieniu obok kontrolowanego brudu, często stosuje np. nieprzesterowany kompletnie bas… daje to efekt zaskakująco prosty, do tego stopnia, że aż mało przewidywalny.

Albumu słucha się bardzo dobrze, „wchodzi bez popitki”… idealny zarówno na imprezę jak i do samochodu. Przerysowany wizerunek muzyków doskonale pasuje do całości a obraz układa nam się w coś zapadającego w pamięć. Powiem szczerze, do moich ulubionych objawień sceny, nawet ostatnich kilku lat Superhorrorfuck nie ma startu. Ale i na tle tych najlepszych potrafi się wyróżnić.

7/10

Piotr Spyra

Dodaj komentarz