1. Tower Of Fear
2. Star Ocean
3. Live In Peace
4. Prayer For You
5. Reality Of Dreams
6. What You Have Done
7. When Here Comes The Night
8. The Angel
9. Hope And Pray
10. Thunder In The Distance
Rok wydania: 2016
Wydawca: Sunrise
http://sunrisekiev.wix.com/sunrise
Fani power metalu w ostatnim czasie nie powinni narzekać na deficyt
nowości wydawniczych. Z początkiem roku ukazało się kilka ciekawych
albumów (Primal Fear, Avantasia, Brainstorm), a już niebawem światło
dzienne ujrzą kolejne. Ponadto oprócz tych bardziej znanych, swoje płyty
wydają również ci „mniejsi” (co nie oznacza gorsi). Jedną
z takich grup jest Sunrise zza naszej wschodniej granicy.
Zespół pochodzi z Ukrainy i w styczniu wydał własnym sumptem swój
trzeci krążek. Od razu dodam, że niezmiernie cieszy mnie fakt, że mimo
nieciekawej sytuacji politycznej, może powstać coś takiego jak „Absolute
Clarity”. I choć muzyka jaką zawiera ten album prezentuje się raczej
pogodnie, to w sferze tekstowej pojawiają się tematy poważne, nierzadko
emocjonalne. Wydaje się również, że i w tej materii nie bez znaczenia
pozostaje wyżej wspomniany konflikt zbrojny oraz sytuacja w jakiej
obecnie znajduje się Ukraina. Mimo to wokalista Konstantin Naumenko
próbuje podnosić na duchu, śpiewa o sile, przejrzeniu na oczy,
niepodawaniu się. Jego teksty odnoszą się głównie do życia, otaczającego
świata, przemyśleń egzystencjalnych oraz uczuć. To w pewnym sensie
zazębia się z okazałą okładką autorstwa brazylijskiego Jean Michela.
Stworzony przez niego obraz przedstawia coś na styl ogólnego porządku,
ładu we wszechświecie, a ogólna prezencja grafiki może budzić
skojarzenia wobec sceny progmetalowej. Jednak muzycznie Sunrise obraca
się w odmiennych klimatach epatując głównie powermetalową energią, choć
faktycznie, progresywne elementy nie są im obce.
„Absolute Clarity” ma wyraźnie melodyjne usposobienie zawierając
pokaźną dawkę chwytliwych i nośnych melodii. Nie brakuje typowo
porwerowych rozwiązań, szybkich motywów z naprzemienną „stopą” i gęstą
gitarą. Pod względem gitarowym Sunrise prezentuje się dość bogato, a
partie solowe tego instrumentu są czymś oczywistym. Jednak największym
skarbem i motorem zespołu jest wokalista. Konstantin Naumenko posiada
mocny głos o oryginalnej, wyrazistej barwie. Z łatwością wchodzi na
wyższe rejestry, choć czasami odnoszę wrażenie, że same kompozycje w
pewien sposób powstrzymują go od zaprezentowania pełni możliwości. Jest
to strategiczny element nie tylko zespołu, ale również samej muzyki,
która bez jego udziału wyraźnie straciłaby na wartości.
Klimatycznie „Absolute Clarity” jest stosunkowo różnorodny, obok
szybkich numerów (np. świetny „Live In Peace”, otwierający „Tower Of
Fear” czy stratovariusowy „What Have You Done” z genialnymi wokalami w
refrenie), znaleźć można akcenty balladowe („The Angel” oraz „Prayer For
You”, który osobiście przypomina mi rejony ostatnich poczynań
Delain/Avantasia). Oprócz tego panowie pozwalają sobie na wędrówki
bliskie progmetalowej stylistyce co najlepiej oddaje (głównie w
zwrotkach) „When Here Comes The Night” z podniosłym refrenem w stylu
Wisdom. Oprócz tego można znaleźć elementy, które od pewnego czasu można
odnaleźć choćby u Battle Beast. Chodzi
o wzmożoną aktywność klawiszy i skocznych elektronicznych patentów,
czego nie sposób nie poczuć przy okazji zamykającego „Thunder In The
Distance” o ewidentnie skocznym usposobieniu.
Niby wszystko jest w najlepszym porządku, ale mam pewne obiekcje
względem brzmienia płyty – całości brakuje mocy, pewnej głębi, dynamiki.
Nierzadko, nawet podczas bardziej energetycznych momentów, muzyka zdaje
się być przytłumiona, co nie pozostaje bez wpływu na jej odbiór. Nie
mogę się również przekonać do pracy perkusji. Choć Eduard Sarkits gra
poprawnie, to w jego grze brakuje finezji, urozmaiceń rytmicznych,
szczególnie jeżeli chodzi o użycie „ride’a”. Muzyk podszedł do tematu
zbyt szablonowo, czasem zbyt szkolnie. Trochę mnie to dziwi, bo utwory
posiadają nierzadkie wstawki rytmicznych wzbogaceń, akcenty itp. i tutaj
bębniarz nie pozostaje bierny. Jednak ogólnie można (a nawet trzeba)
było wycisnąć jeszcze więcej (najlepszym odniesieniem byłaby gra Rolfa
Pilve na ostatnim albumie Stratovarius). Poza wymienionymi
dolegliwościami całość prezentuje się w jasnych barwach, a po kilku
kolejnych odsłuchach jest jeszcze lepiej.
Stąd, jeżeli ktoś z was odczuwa słabość do melodyjnego power metalu
spod znaku Stratovarius, Sonata Arctica, ten z całą pewnością powinien
poświęcić swój cenny czas na obadanie Sunrise. „Absolute Clarity” mimo
pewnych uszczerbków posiada sporo atutów, a największym z nich jest
świetny wokalista. Muzyka jaką zawiera to wydawnictwo może śmiało
konkurować z zachodnimi produkcjami – nie wierzycie, sprawdźcie sami…
8/10
Marcin Magiera