1. Synesthesia (6:00)
2. The Chosen One (5:14)
3. Outer Space (4:22)
4. Space Out (part 1) (1:11)
5. Glimpse of Love (4:30)
6. You`re Near (0:59)
7. Breath (3:39)
8. V`uga (Blizzard) (2:48)
9. The Reason Why (4:38)
10. Follow Your Heart (8:01)
11. Space Out (part 2) (3:33)
12. Space Out (part 3) (2:09)
Rok wydania: 2015
Wydawca: –
http://www.antonykalugin.net/
O Antonym Kaluginie bez kozery można powiedzieć, że jest to taka
wschodnia „wersja” Stevena Wilsona. Ten niezwykle kreatywny ukraiński
muzyk, podobnie jak Wilson obdarzony jest bowiem nieprzeciętnym zmysłem
muzycznym, do swoich projektów zaprasza utalentowanych muzyków i
podobnie jak on, działa wielopłaszczyznowo: Hoggwash, Karfagen i
Sunchild. Nie ma więc praktycznie roku aby czegoś nowego nie wydał. W
tym roku ukazała się „Synesthesia”- szósta studyjna płyta formacji
Sunchild.
Co można o niej powiedzieć? Już po pierwszym kontakcie z muzyczną
zawartością przekonamy się, że dosyć istotnie różni się od poprzednich.
Wcześniejsze albumy często łączyły progresywne brzmienie z jazzrockową
ornamentyką i symfonicznym rozmachem. Nowe dzieło pod tym względem jest
zdecydowanie uboższe, co paradoksalnie można uznać za zaletę.
„Synesthesia” nie jest przeładowana muzycznie, nie ugina się od natłoku
muzycznych tematów. Wkradło się tutaj zdecydowanie więcej fajnych
melodii, co doskonale wpłynęło na klimat całości. Nowa pozycja w
dyskografii Sunchild, może okazać się atrakcyjniejsza dla szerszego
grona odbiorców (o komercji oczywiście nie ma tutaj mowy).
Kolejna istotna różnica, tym razem brak jest śpiewających pań. Sam lider
również nie udziela się wokalnie (jedynie jako backing vocal). Główny
głos powierzył niejakiemu Johnowi Sleeperowi. Wokalista ten posiada
bardzo przyjemną, ciepłą barwę głosu, która jest jakby wypadkową takich
wokalistów jak John Mitchell czy Ray Wilson. W jednej z kompozycji
(„The Reason Why”) gościnnie za mikrofonem udziela się dla odmiany
kanadyjski muzyk Sylvain Auclair (Heavens Cray, Karcius). Wokal Sleepera
nadaje kompozycjom pewnej łagodności a skojarzenia lgnąc mogą do
muzycznych dokonań Johna Mitchella (Lonely Robot, It Bites). Można
pokusić się więc o odważne stwierdzenie:
w nowej muzyce mniej jest Camela
więcej natomiast Johna Mitchella. 😉
To chyba najmniej zagmatwana muzycznie, najbardziej słuchalna spośród
muzycznych ofert Antonyego Kalugina. I cos mi się zdaje, że będzie
często gościć w szufladzie mojego odtwarzacza. Bez wątpienia nie
rzadziej, niż płyty poprzednie.
9/10
Marek Toma