1. Valhalla (Uczta u Odyna)
2. Sztormowa opowieść
3. Pieśń skazańca
4. Demon mórz
5. Ulica czerwonych latarni
6. Rok 1588
7. Kanonierzy
8. Hiszpańska krew
9. Czarny Anioł
Rok wydania: 2007
Wydawca: Fundacja Gniazdo Piratów
Muszę przyznać, że podchodziłem do tej płyty „z pewną dozą
nieśmiałości”. Mimo że kocham morze, nie specjalnie przepadam za
szantami. Może dlatego, że nigdy nie zgłębiałem się za bardzo w ten
gatunek muzyczny. Już sama nazwa zespołu i tytuły utworów naprowadziły
mnie na to z czym przyjdzie mi się tym razem zmierzyć. Sama płyta wydana
dość skromnie, czarna okładka z logiem zespołu, rozkładana książeczka z
tekstami utworów napisanych maleńkimi literkami i zdjęcie. Właśnie to
zdjęcie zastanowiło mnie najbardziej. Pomyślałem sobie: „Kurcze, co ta
czwórka ludzi z długimi włosami odziana w skórzane katany ma wspólnego z
szantami? Pewnie pochodzą z Wybrzeża.” Krótka wycieczka po internecie i
kolejna niespodzianka. Zespół powstał w Warszawie. Z jeszcze większym
zaciekawieniem odpaliłem sprzęt, zaparzyłem sobie mocną herbatę (bez
Rumu) i zasiadłem w fotelu. Przyznam, że spodziewałem się raczej
marynarskich przyśpiewek odśpiewanych w folkowym klimacie lub a’capella a
tymczasem to co usłyszałem wdarło się w spokój mojego mieszkania niczym
banda Wikingów. Mało nie rozgniotłem szklanki. Członkowie zespołu:
Darek „Grzywa” Wołoszewicz – gitara i śpiew, Darek Adamczyk – gitara,
Adam Zalewski – gitara basowa i Arek Adamczyk – perkusja po prostu tą
płytą skopali mi dupsko niczym oddział Marines. Nigdy nie myślałem, że
polubię szanty. Oj jak bardzo się myliłem. Porzućcie wszelakie
uprzedzenia muzyczne i posłuchajcie tego albumu. Znajdziecie na nim
potężną dawkę ostrego i naprawdę konkretnego rocka. Sam zespół określa
tą muzykę jako marynistyczny rock. Dla mnie jest to wręcz rockowy
lodołamacz, który wdarł się we mnie krusząc moje uprzedzenia co do tego
gatunku muzyki. Album ten to połączenie ostrych, ciężkich riffów
gitarowych przeplatanych fantastycznymi solówkami i sekcji rytmicznej
dodającej całości swoistego ciężaru i surowości. Świetne melodyjne
refreny stworzone są wręcz do tego by chóralnie odśpiewywać je na
imprezach towarzyskich i koncertach. Dużym atutem jest wokalista, który
swoim niskim głosem wspaniale komponuje się z momentami metalowym wręcz
klimatem na tej płycie. Oprócz rewelacyjnej muzyki bardzo ważne są tu
teksty. To właśnie one dodają płycie tego szantowego klimatu. Obejmują
tematykę czasów Wikingów (Valhalla), wypraw konkwiskadorów (Rok 1588,
Hiszpańska krew), przesądów i morskich zjaw (Demon mórz), wypraw
dalekomorskich (Sztormowa opowieść), spędzania czasu wolnego w portach
(Ulica Czerwonych Latarni), przewija się też wątek zemsty (Czarny Anioł)
jak i okrutnego losu, który niechybnie spotykał złapanych korsarzy (
Pieśń skazańca).
Ogólnie bardzo oryginalny to album. Wiem, że sprawi kłopot zarówno
sympatykom rocka jak i szant. Tym pierwszym mogą nie przypaść do gustu
teksty natomiast tym drugim ostra muzyka. Myślę, że jednak ogromna ilość
koncertów jakie już zagrał zespół (z tego co wiem to przeszło 150)
potwierdza, że wszystko da się pogodzić. Sam chętnie zobaczył bym ich na
żywo i odszpuntował z chłopakami bekę rumu.
Zaryzykujcie i dajcie się ponieść w Strefę Mocnych Wiatrów. Myślę, że się nie zawiedziecie.
Ja czekam na nowy album zespołu
8/10
Irek Dudziński