1. Survive
2. Demand
3. Broken
4. Firefly
5. We Are Not Alone
6. Frozen In Time
7. World On Fire
8. Glory Days
9. Breakaway
10. Before The Fall
11. Voice Of Thunder
Rok wydania: 2022
Wydawca: Ear
http://stratovarius.com
Na nowy album STRATOVARIUS przyszło nam czekać siedem długich lat, ale warto było. Finowie przez lata ugruntowali swoją pozycję jednej z gwiazd melodyjnego, europejskiego power metalu i na słaby krążek po prostu nie mogli sobie pozwolić.
„Survive” to jedenaście przebojowych utworów, które choć obracają się wokół szerokorozumianego tematu ekologii, to jednak nie tworzą albumu koncepcyjnego. Uwagę zwraca już sama okładka, na której z rozbitej czaszki zaczyna wyrastać roślinka, a wraz z innymi elementami grafiki prowadzi do smutnej konkluzji, dokąd zmierza ludzkość. Ciekawostką niech będzie fakt, że pomysł na okładkę wypłynął z filmu Wall-e, gdzie zastosowano podobny motyw, z tym wyjątkiem, że tam zamiast czaszki pojawił się kalosz…
Muzycznie to STRATOVARIUS konsekwentnie, delikatnie rozwijający swoją sprawdzoną już formułę. Mamy tu całe pokłady znakomitych melodii, niemal progmetalowych gitarowych patentów i klawiszowych solówek. Utwory mogą się podobać, a odpowiednia budowa kolejnych kompozycji nie pozwala wkraść się nudzie czy monotonni. Największe zmiany dotyczą brzmień instrumentów klawiszowych. Jens Johansson nie boi się eksperymentów i jego instrument w wielu fragmentach ma nowoczesne, bardziej elektroniczne brzmienia (np. „World On Fire”) a w „We Are Not Alone” zahacza wręcz o coś na kształt disco metalu. Dominują dość szybkie i utrzymane w średnich tempach utwory, jak „Broken”, „Demand” czy „Glory Days”, pamiętajmy jednak, że STRATOVARIUS to również potężne, zagrane z epickim rozmachem opowieści, a najlepszym tego przykładem są „Breakaway” czy zamykający całość „Voice Of Thunder”. Otwarcie godne muzyki filmowej, orkiestracje a do tego podniosły refren to kwintesencja jednego z obliczy zespołu.
„Survive” to STRATOVARIUS w niezwykle wysokiej formie i choć ten album nie złapał mnie za serce od pierwszego przesłuchania to jednak z każdym kolejnym pochłaniał mnie coraz bardziej – znakomita płyta!
9/10
Piotr Michalski