STONE SOUR – 2012 – House Of Gold & Bones Part 1

1. Gone Sovereign
2. Absolute Zero
3. A Rumor of Skin
4. The Travelers Part 1
5. Tired
6. RU486
7. My Name Is Allen
8. Taciturn
9. Influence of a Drowsy God
10. The Travelers Part 2
11. Last of the Real

Rok wydania: 2012
Wydawca: Roadrunner Records
http://www.stonesour.com/


No i proszę, doczekaliśmy się kolejnej (już czwartej) płyty amerykańskiego Stone Sour. Wtrącę, że jest to zespół, w którym swoje „lżejsze” oblicze prezentuje frontman Slipknot, Corey Taylor, a za bębnami – od pewnego czasu – produkuje się niejaki Roy Mayorga, znany z udziału choćby w takich grupach jak Sepultura czy Soulfly. „House Of Gold & Bones Part 1” jak wskazywać może sama nazwa, nie będzie jedyną częścią sygnowaną tym tytułem i możemy liczyć na „dalszy ciąg historii”.

Nowy Stone Sour to nic innego jak udana kontynuacja poprzednich dokonań Amerykanów. Niektórzy przyklejają do tego etykietkę z terminem alternatywny rock, grunge itd. Jak zwał tak zwał, przewodzony przez charyzmatycznego Taylora zespół prezentuje kolejną dawkę amerykańskiego grania, stylistycznie zbliżoną to tego, co prezentują takie formacje jak Drowning Pool, Staind, Nickelback. Jest rockowy czad, co słychać przy okazji kąsającego „RU486”, czy też wyrywnego „Gone Sovereign” gdzie pojawia się naprzemienne bicie podwójnej stopy. Tradycyjnie zespół skomponował balladowe hiciory, czego przykładem jest akustyczny, nastrojowy „The Travelers Part 1” oraz „Taciturn” z ujmującym refrenem. „House Of Gold & Bones Part 1” to istna kopalnia rockowych przebojów posiadających charakterystyczny, melodyjny motyw, najczęściej refren. W tym aspekcie najbardziej wychylają się „Absolute Zero”, „A Rumor Of Skin”, czy lżejszy „Tired”. Trzeba przyznać, że na nowym Stone Sour nie ma miejsca na nudnawe wypełniacze – tu każdy utwór ma w sobie coś ciekawego do zaoferowania. Odnoszę również wrażenie, że nowy materiał ma większego kopa, być może „cisza” w obozie Slipknot, nie pozostaje tu bez znaczenia. Album posiada tłuste brzmienie i co nikogo nie powinno dziwić – nowoczesną prezencję. To granie na miarę obecnych czasów, co być może nie spodoba się bardziej konserwatywnym adeptom rocka.

Generalnie płyta wchodzi bez tzw. popity i co najważniejsze nie ma po niej przykrych dolegliwości „kacowych”. Łechtająca oko grafika, nieskazitelna produkcja, wysoki poziom kompozycji, rzetelne wykonanie, pomysłowość; nowy materiał Amerykanów to kawał dobrej roboty, bez ściemy i nadętego smucenia.

Panowie ze Stone Sour nie dali plamy, a ich nowy materiał to syta dawka soczystego rockowego grania na wysokim poziomie. Jest miejsce na ciężar, ogień, jak również nastrojowe akcenty. Chłopaki znają się na rzeczy i wiedzą jak porwać słuchacza. „House Of Gold & Bones Part 1” wywołuje jak najbardziej pozytywne wrażenie, a Corey Taylor ciągle w doskonałej formie. Fani zespołu będą kupieni, a kto lubi przebojowe amerykańskie granie o nowoczesnych usposobieniu może się śmiało skusić.

8/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz