STONE ORANGE – 2013 – The Dreamcatcher

01. Broken Man
02. I Am (Whatever)
03. Pride And Pain
04. Rockin’ & Rollin’
05. It Keeps On Raining
06. Lovetron
07. Scare Me
08. Nobody Cares
09. Whites Of Their Eyes
10. Frozen Sky
11. The Age Of Stars

Rok wydania: 2013
Wydawca: Street Symphonies Records
http://www.stoneorange.com/


Któż z nas połakomił się na płytę po samej okładce? Przynajmniej w zamierzchłych czasach, jeszcze za panowania kaset magnetofonowych? Obecnie taka rozpusta przysługuje tym bardziej zamożnym, bo ceny płyt niestety są, jakie są. Jednak gdyby „The Dreamcatcher” ukazało się właśnie w tamtych czasach to wielu wielbicieli rockowych brzmień w ciemno kupiłoby ich album właśnie pod wpływem okładki.

A co kryje się pod przekryciem magicznego obrazu? To rarytasik dla fanów takich grup jak Bon Jovi, Guns N’ Roses, Aerosmith, Van Halen itp. „The Dreamcatcher” to ukłon w kierunku lat 80 – tych ze stylistycznym liźnięciem o lata 90 – te. To kolejny zespół, który wybiera wędrówkę do czasów minionych wykorzystując sprawdzone wzorce sprzed lat i co istotne, panowie panują nad tym, co robią. Dominują chwytliwe hard rockowe melodie, specyficzna motoryka i wokal, który w tego typu muzyce musi być wyrazisty.

Początek płyty prezentuje się lepiej niż dobrze i pomimo tego, że pod koniec ogień nieco przygasa to i tak nie ma większych powodów do narzekań. Wydawnictwo zawiera sporo ciekawych rozwiązań, dobrych melodii oraz niezły klimat. „The Dreamcatcher” to nie jakieś tam odgrzewane kotlety, ale muzyka zagrana z pasją, wyczuciem i na odpowiednim poziomie.

W tego typu stylistyce, zespół nie mógł zapomnieć o balladowych akcentach –nastrojowy „It Keeps On Raining” czy lekko radiowy „The Age Of Stars” są tego idealnym potwierdzeniem. Dodam, że utwory (szczególnie pierwszy z nich) prezentują się całkiem, całkiem. Panowie mają łby na karku i mimo tego, że ich muzyka nie jest specjalnie odkrywcza, to coś w niej przyciąga.

Poza tym materiał prezentuje się dość spójnie, miarowo, choć zdarzają się małe odstępstwa, jak choćby floydowy „Frozen Sky” czy początkowo agresywno – metalowy „Whites Of Their Eyes” – przez chwilę myślałem, że to przeróbka starszego klasyka Metallica. Stąd też widać, że zdarzają również niespodzianki, a to w muzyce jest zawsze mile widziane.

Słoweński Stone Orange to nie lada gratka dla fanów hard rocka. Płyty słucha się z przyjemnością i czas jej poświęcony na pewno nie będzie stracony. Co prawda okazjonalnie zakrada się lekko senna atmosfera, jednak bez dwóch zdań „The Dreamcatcher” to rzecz przyzwoita i warta poznania.


7/10

Marcin Magiera

Dodaj komentarz