1. Soup
2. Hands, Pt. 1
3. Hands, Pt. 2
4. Hands, Pt. 3
5. Inside the Red Pyramid
6. Fugue
7. Sasquatch
8. Scarlet Wheel
9. Firbird Suite Pt. 1, The
10. Firbird Suite Pt. 2, The
11. Firbird Suite Pt. 3, The
12. Firbird Suite Pt. 4, The
13. Relentless
Rok Wydania: 2010
Wydawca: –
http://www.myspace.com/stickmensounds
Stick Men to supertrio, które gościło już w Polsce podczas XVII edycji
Festiwalu Perkusyjnego w Wrocławiu i Opolu w 2008 roku, jednak dopiero w
tym roku ukazała się na rynku ich pierwsza płyta. W skład tria wchodzą:
Tony Levin, Pat Mastelotto i Michael Bernieri. Dwóch pierwszych panów
przedstawiać raczej nie trzeba (obaj współtworzyli pewien etap dziejów
King Crimson), natomiast Michael Bernieri, to no młodszy wirtuoz
instrumentu zwanego Chapman Stick. Stąd nazwa zespołu: Levin obsługuje
stick dwunastostrunowy, natomiast Bernier gra na sticku
dziesięciostrunowym (czasem przy użyciu smyczka). Również Mastelotto ma
coś wspólnego ze stickiem, gra na elektro-akustycznym zestawie
perkusyjnym m.in. przy użyciu pałki (pałka w języku angielskim to
stick).
Na dodatek nazwa jest jakby następstwem pewnego etapu w karierze Tony
Levina (ostatnia solowa płyta artysty wydana w 2007 roku nosiła właśnie
tytuł „Stick Man”).
Muzyka jaka tworzy to rewelacyjne trio za pomocą oryginalnego w świecie
rocka instrumentarium z pewnością ma wiele wspólnego z zarówno z
solowymi dokonaniami Levina jak i z dziełami wspomnianego King Crimson z
okresu kiedy Levin i Mastelotto byli w składzie grupy. Można pokusić
się również o pewne analogie do kwartetu HoBOLeMa, który wzbudził wiele
kontrowersji podczas ostatnich występów w Katowicach. Stick Men to
również rockowa awangarda, jednak mimo wszystko zdecydowanie
przystępniejsza od tego co w kwestii muzycznej prezentował HoBoLeMa
(Holdsworth, Bozzio, Levin, Mastelotto), oczywiście nie na tyle
przystępna aby trafić na radiowy rynek (chyba, że będzie to cykliczna
trójkowa „noc cudów” Piotra Kosińskiego).
Wdzierające się w zmysły dźwięki robią niesamowite wrażenie, począwszy
od pierwszego, tytułowego „Soup” (przypomina nieco crimsonowski „Sex,
Sleep, Eat, Drink, Dream” z płyty „Thrak”). Jest to również jeden z
nielicznych utworów na płycie, w których występuje wokal. Wokalizy
Levina i Berniera przybierają tutaj wręcz rapowaną formę i chociaż nie
jestem zwolennikiem rapu, muszę przyznać że technika ta świetnie
wpasowuje się w klimat tej kompozycji.
Kolejna część płyty to podzielona na 3 części kompozycja „Hands”.
Pierwsza jej część klimatem najbliższa jest również crimsonowej estetyce
z okresu „Thrak”, „THRaKaTTaK”, „Vrooom Vrooom”).Druga część „Hands” to
bardziej fuzion, tutaj również pojawia się oszczędny wokal Levina.
„Hands Part 3” dzięki fenomenalnym brzmieniom sticków wyróżnia się wręcz
metalową ścianą dźwięku (nie jeden metalowy zespół chciałby tak
zabrzmieć…).
Kolejna rzecz na płycie „Inside The Red Pyramid” rozpoczyna się bardzo
subtelnie jednak atmosfera ewoluuje. Mastelotto wykreował w tym utworze
niezwykłe „samplosmyczkowe” tło. Nie wiedzieć czemu kompozycja ta
przypomina mi świetne „Tick Tock” grupy Gazpacho.
Następna z kompozycji „Fugue” najbardziej freejazzowa, pełno tu
połamanych struktur i rozimprowizowanych muzycznych przestrzeni. Fusion
na najwyższym poziomie!
Pora na „Sasguath”, wbrew pozorom nie jest to cover grupy Camel ale
kolejny niezwykle smaczny składnik Stick Men-owej zupowy o typowo
karmazynowym zabarwieniu.
„Scarlet Whell” to chyba jeden ze spokojniejszych fragmentów płyty nieco
transowy klimatem przypomina mi nieco dokonania duetu „No-Man” (Wilson,
Bowness)
Kolejna część płyty to składającą się z czterech części „The Firebird
Suite” . To chyba najważniejsza porcja Stick Men-owego dania. Jest to
opracowana przez Levina niezwykle oryginalna wersja „Ognistego Ptaka”
Igora Strawińskiego.
I pora na zamykający płytę utwór „Relentless”, chyba jeden z bardziej
energetycznych. Stick w pewnym momencie brzmi tutaj jak gitara Marka
Knopflera w utworze „Money For Nothing”. Kompozycja kipi wręcz podszytą
fusion metalową energią podobną do tej jaką usłyszeć możemy np. na
płytach Planet X.
Zestawienie ze sobą aż dwóch Chapman sticków w połączeniu z efektami
dźwiękowymi kreowanymi przez Pata Mastelotto dają kolosalne wrażenia
brzmieniowe. Tworzą niesamowity muzyczny świat, niezwykle wyrazisty a
zarazem subtelny. Potęga dźwięku powoduje autentycznie podskórne
ciary…
Oglądając okładkę ma się wrażenie ,że jest się czwartą osoba spożywającą
przy stole wraz z muzykami tytułowa zupę. Trzeba przyznać, że to
wyborna a zarazem niezwykle pożywna zupa.
No i jak na razie mam kandydata na płytę roku. Przed urlopem raczej już nic tego nie zmieni.
9/10
Marek Toma