Na profilu myspace zespołu czytamy…
Starvin’ Marvin to zespół, który powstał, aby uczcić pamięć szwedzkiego chłopca – Marvina Nilssona, syna Annbjörg i Helviga Nilsson.
Jak podają skandynawskie media, jesienią 2009 roku małżeństwo Nilssonów zostało bestialsko zamordowane przez swojego pięcioletniego syna. 28 października, po pięciu dniach od zdarzenia, szwedzka policja odnalazła martwego Marvina w jego sypialni.
Przeprowadzona 4 listopada 2009 roku sekcja zwłok chłopca wykazała, iż przyczyną jego zgonu było nagłe rozerwanie żołądka. Prawdopodobnie głodzony przez wiele dni Marvin zaszlachtował swoich rodziców, a następnie przez kilkanaście godzin konsumował ich zwłoki. Nieprzystosowany do takiej ilości pożywienia żołądek chłopca eksplodował, powodując niesamowicie bolesną śmierć.
Według relacji policjantów, którzy znaleźli jego ciało, przed śmiercią mały Marvin ułożył na podłodze swojej sypialni napis z kości rodziców: Starvin’ Marvin is coming…
…prawda, że szokujące i brutalne? Po tym tekście można się spodziewać ekstremalnych dźwięków i… jest to błąd. Starvin’ Marvin daleko do metalu czy brutalnych zagrań. Za ukrytymi pod tajemniczymi liczbami tytułami kryją się zgrabnie skrojone i zagrane rokowe piosenki o dość niebanalnych tekstach. Już pierwszy, podszyty akustycznymi gitarami „115” zmusza do refleksji:
(…)Bo jeśli wróci ktoś i powie, że nie jest w niebie dobrze, wtedy co?
Drugi w kolejności „127” po frapującym początku i nieco sennym wstępie oraz zwrotce, w refrenie prezentuje nieco mocniejsze oblicze zespołu, z hard rockowymi gitarami. „130” to dla odmiany podszyty zdecydowanym syntezatorowym brzmieniem i połamaną rytmiką rockowy killer, który potrafi przykleić się do słuchacz i chodzić za nim przez kilka dni. „155” już od początku przypadnie do gustu zwolennikom nośnych gitarowych riffów (noga sama wystukuje rytm) choć mógłby być on nieco bardziej zdecydowany. To kolejny utwór, którym zespół udowadnia swój niesamowity potencjał. Zgrabna melodia i umiejętnie budowana atmosfera od delikatności po fragmenty podparte perkusyjną kanonadą. Najwyższa z liczb „160” oznacza ostatni utwór. To kolejna, utrzymana w średnim tempie bardzo fajna rockowa kompozycja z umiejętnie wplecionymi syntezatorami.
Zapamiętajcie tą nazwę, Starvin’ Marvin to kolejny młody polski zespół, który przy odrobinie szczęścia ma szanse wypłynąć na szersze wody. Muzycy potrafią układać dobre melodie do tego polskie teksty nie rażą, a zauważmy, ze śpiewanie w rodzimym języku wiąże się z pewnym ryzykiem.
Piotr Michalski