1. The Entrance
2. The Labyrinth of Truths
3. Dark Prince’s Dawn
4. Amon’s Fountain
5. Into the Arc of Time (Haamiah’s Fall)
6. Adrift
7. The Verve
8. Forest of Incantus
9. A Secret Compartment
Rok wydania: 2010
Wydawca: Inner Wound Recordings
www.myspace.com/soulspellmetalopera
Nie ukrywam, że pierwsza część metal opery Helene Valo – Soulspell, nie
zrobiła na mnie oczekiwanego wrażenia. Mimo obecności na niej wielu
znakomitych gości, przyznam nawet że byłem zawiedziony. Do drugiej płyty
zatem podchodziłem z pewną rezerwą. Mój apetyt nieco został podsycony
wieścią, że w jednym z utworów zaśpiewali razem Jon Oliva i Zak Stevens.
Ale po kolei. Jeśli dobrze zliczyłem obsada Soulspell liczy 20 osób, jeśli chodzi tylko o wokalizy.
Po pierwszym przesłuchaniu album zaskoczył mnie pozytywnie. W zasadzie
każdy utwór przypadł mi do gustu, jednak nie bardzo byłem w stanie
ogarnąć album jako całość. Wychwyciłem wiele dobrych motywów i całkiem
zgrabnie zazębiającą się fabułę. Najbardziej jednak zaskoczyły mnie
partie wokalne, które niejednokrotnie na zasadzie dialogów świetnie
wpasują się w każdy z utworów.
Po wielokrotnym przesłuchaniu pierwsza część albumu dość ładnie trzyma
się kupy… kilka kawałków natomiast wydaje się nie pasować do konwencji
albumu heavy/power metalowego. Pojawiają się fragmenty poprockowe.
Jednak mimo, że wydają się nie pasować do całości, płycie dodają
kolorytu. Po kilku przesłuchaniach trafia do mnie nawet pewna partia
wokalna w stylu Elvisa… zabieg przypomina nieco Trans Syberian
Orchestra i klasyczne wokale Ashwotrha…dlatego jestem w stanie to
zrozumieć, a nawet nie jestem zaskoczony.
Druga część albumu wydaje się bardziej zorientowana na słuchacza muzyki
zróżnicowanej, a nawet ukłon dla fanów lżejszych brzmień. Różnorodność
całości z kolei trafi bez problemu do sympatyków melodyjnego,
progresywnego grania.
Całość zatem jest po prostu niezła, z kilkoma zrywami. Fajne wokalizy,
kupa niezłych melodii… jednak dalej twierdzę, że brakuje tu nieco
spójności.
Na koniec zostawiłem kwestię utworu, który skłonił mnie do sięgnięcia po
ten album czyli „Into the Arc of Time” z występami Stevensa i Olivy.
Przyznam, że utwór jest rewelacyjny! Wydaje się napisany specjalnie pod
tych artystów i prezentuje wszystko z czym ich utożsamiamy. Dobre
melodie, chóry i szaleństwo w partiach Olivy. Niektóre motywy do
nieskrępowane nawiązanie do Savatage – ale fani chyba nie będą mieli
tego za złe… powiem więcej – dla tego utworu warto nabyć ten krążek.
Podnosi on walory niezłej płyty do rangi krążka solidnego…
Wyjątkowo go gustu przypadły mi też kobiece partie wokalne. Pasują idealnie do lżejszych utworów.
I powtórzę po raz kolejny… gdyby utwory zawarte na albumie nieco
lepiej prezentowały się stylistycznie jako całość – nie wahałbym się
wystawić oceny bardzo dobrej.
7,5/10
Piotr Spyra