1. Resistance
2. World Scum
3. Intervention
4. Gladiator
5. Legions
6. American Steel
7. Redemption of Man by God
8. Treachery
9. Plata O Plomo
10. Chains
11. Revengeance
Rok wydania: 2012
Wydawca: Roadrunner
http://www.soulfly.com
Max Cavalera to człowiek, który nie próżnuje. Ostatnia płyta Soulfly
ukazała się bowiem niespełna dwa lata temu, a przecież po drodze
mieliśmy jeszcze zeszłoroczne „przestępstwo” w postaci drugiego
studyjnego albumu Cavalera Conspiracy (zresztą udanego). Mimo tego już w
trzecim miesiącu roku 2012 Soulfly daje swoim fanom kolejny powód do
radości. Tym powodem jest ósmy longplay – „Enslaved”.
Ostatnim krążkiem Soulfy potwierdził swoją klasę, „Omen” to płyta, która
była przepełniona świetnymi numerami. Tym razem jest podobnie.
„Enslaved” to powiew świeżości, dobrych pomysłów, genialnej rytmiki i
wpadających w ucho rymów, co w przypadku tego zespołu nie jest jednak
żadną nowością.
Zaczyna się intrem w postaci „Resistance”, a już po chwili startujemy ze
znakomitym „World Scum”. Od tej pory panowie z Soulfly chłoszczą nas
niemiłosiernie kolejnymi numerami, które wypadają bardzo okazale. Nie ma
praktycznie jednego słabszego kawałka, gdyż po prostu wszystkie na
„Enslaved” trzymają wysoki poziom. To bardzo wyrównany album, co jest na
pewno jego zaletą. Ciężko byłoby mi wskazać jeden numer, który jest
moim faworytem. Świetnie bowiem sprawdza się „Gladiator”, a zwłaszcza
jego nieco patetyczna końcówka. Minie jednak chwila i dostaniemy bardzo
dobre tracki, jak „Legions” i „American Steel”, a nie wypada też
zapomnieć o „Intervention”, który jest tuż przed wspomnianym
„Gladiatorkiem”. Ja osobiście czekałem z dużą ciekawością na „Redemption
of Man by God”, gdyż uwielbiam formację DevilDriver, a w tym kawałku
wokalista i lider DD oraz Coal Chamber miał się właśnie pojawić. I w
mojej opinii jest to jedna z lepszych rzeczy na „Enslaved”.
Można powiedzieć, że natłok dobrych numerów nie ma końca, bo „Treachery”
również atakuje sporą dawką agresji. Potem jednak jest jeszcze
ciekawiej za sprawą „Plata O Plomo”, którego tytuł próbowałem
rozszyfrować z nie do końca z pożądanym skutkiem. W języku hiszpańskim
wyrażenie to oznacza „Silver or lead”, ale Cavalera jest
Brazylijczykiem, a przecież w kraju kawy urzędowym językiem jest język
portugalski. W tym języku słowo plata znaczy platforma…a co za tym
idzie wciąż nie do końca wiem, co Max miał na myśli. Jedno wiem na
pewno. Utwór jest rewelacyjny. Po nim mamy już tylko najdłuższy na
płycie „Chains” (skojarzenie z okładką płyty) oraz „Revengeance”.
Czysta, prawdziwie metalowa płyta na bardzo wysokim poziomie.. Jest to
produkt pełen agresji i dobrych pomysłów, jest jednak jedna rzecz, która
bardzo irytuje i nie chodzi tutaj o samą muzykę. Mam na myśli bonusy,
które są równie dobre i spokojnie mogłyby się znaleźć na płycie. Tak się
jednak nie stało. Na podstawowej wersji albumu zabrakło miejsca dla
„Slave” oraz „Bastards”, a także…no właśnie. Tradycją formacji Soulfly
było zakończenie płyty imienną kompozycją (o odmiennym od reszty
utworów charakterze) z cyfrą określającą nam numer wydawnictwa. Tym
razem jest inaczej, gdyż „Enslaved” jest zakończone za sprawą
„Revengeance”, a „Soulfly VIII” jest tylko bonusem. Całe szczęście, że
chociaż ostatnim. Mimo wszystko to troszkę irytuje, bo zazwyczaj oceniam
płytę po jej podstawowym materiale a nie po bonusach na niej zawartych,
które są często po prostu zbędne. Na „Enslaved” są jednak naprawdę
dobre i szkoda, iż są tylko bonusami. To jednak nie może wpłynąć na
wysoką ocenę najnowszego produktu Roadrunner Records.
8/10
Bartosz Trędewicz