1. Everything Fades To Gray (Instrumental Version)
2. Deathaura
3. The Last Amazing Grays
4. Flag In The Ground
5. Breathing
6. Zeroes
7. The Dead Skin
8. Juliet
9. No Dream Can Heal A Broken Heart
10. As If The World Wasn’t Ending
11. The Truth Is Out There
12. Everything Fades To Gray (Full Version)
13. In The Dark (bonus)
CD2 (ORCHESTRAL)
14. Deathaura (Symphonic Version)
15. The Last Amazing Grays (Symphonic Version)
16. Flag In The Ground (Symphonic Version)
17. Juliet (Symphonic Version)
18. As If The World Wasn’t Ending (Symphonic Version)
19. The Truth Is Out There (Symphonic Version)
20. In The Dark (Symphonic Version)
Rok wydania: 2009
Wydawca: Nuclear Blast
Sonata Arctica rozpoczynała na fali popularności szwedzkiego Hammerfall.
Melodyjny heavy Power metal po latach posuchy znów wracał do łask a
finom udało się załapać na jeden z pierwszych wagonów w pociągu na
drodze do popularności odradzającego się gatunku.
The Days of Grays to już szósty album Finów i muszę stwierdzić, że jest
to płyta dość udana. Słychać, że muzycy starają się uniknąć
schematyczności gatunkowej a tym samych ich utwory są naładowane
pomysłami i aranżacyjnymi smaczkami. Zespołowi udało się wypracować swój
własny, dość charakterystyczny styl i choć fani starej „sonaty” mogą
czuć się nieco zawiedzeni kierunkiem, który obrał zespół to zwolennicy
muzycznej kombinatoryki powinni znaleźć coś dla siebie. Oczywiście
nazywanie zespołu progresywnym byłoby stwierdzeniem na wyrost, nie
mniej zespół obracając się w skostniałych metalowych klimatach nagrywa
muzykę, która może się podobać. Od zawsze jednym z najmocniejszych
punktów zespołu był wokalista Tony Kakko, nie inaczej jest i tym razem.
Jego mocny głos, idealnie pasuje do dźwięków serwowanych przez zespół a
na tle wielu wokalistów, jawi się niczym diament.
Najnowsze wydawnictwo grupy to bez wątpienia najbardziej symfoniczny
album w jej dyskografii. Orkiestra stanowi tu dość istotny element
muzyki (jako dodatek dodano nawet płytę z kilkoma utworami w wersjach na
wokal i orkiestrę), na szczęście nie zapomniano o gitarach i te brzmią
wyjątkowo mrocznie i zadziornie. Trochę panowie z Sonata Arctica
zbliżyli się tu stylistycznie do swoich rodaków z Nightwish (The Last
Amazing Grays), zachowali jednak pewien rodzaj teatralności, który
zaczęli włączać do swojej muzyki już na poprzednim krążku. W ich muzyce
nie brakuje i klawiszy a’la Dimmu Borgir (Everything Fades To Gray –
instrumental version) jak i dla odmiany dźwięków wiolonczeli (Everything
Fades To Gray, Zeroes, The Truth Is Out There). Pojawiają się klimaty
zahaczające o muzykę celtycką (z kobiecymi partiami wokalnymi – No Dream
Can Heal A Broken Hart) by po chwili przytłoczyć słuchacza potężnymi i
patetycznymi chwilami (As If The World Wasn’t Ending). Dużo się tu
dzieje i trudno się nudzić, dodatkowo to taki album, który należy
przesłuchać co najmniej kilka razy aby odkryć wszystkie jego walory, po
pierwszy przesłuchaniu można czuć się nieco zagubionym, przytłoczonym tą
masą dźwięków.
Sonata Arctica po raz kolejny udowodnili, że w swoim gatunku należą do
ścisłej czołówki. The Days of Grays nie jest może szczytowym
osiągnięciem grupy, w każdym bądź razie wydaje się, że forma jest i oby
tak dalej…
7/10
Piotr Michalski