SOILWORK – 2022 – Övergivenheten

soilwork - overgivenheten

1. Övergivenheten
2. Nous sommes la guerre (We Are the War)
3. Electric Again
4. Valleys of Gloam
5. Is It in Your Darkness
6. Vultures
7. Morgongava / Stormfagel (instrumental)
8. Death, I Hear You Calling
9. This Godless Universe
10. Dreams of Nowhere
11. The Everlasting Flame (instrumental)
12. Golgata
13. Harvest Spine
14. On the Wings of a Goddess Through Flaming Sheets of Rain

Rok wydania: 2022
Wydawca: Nuclear Blast
https://www.soilwork.org/


„Övergivenheten” trafił do mnie zaraz po premierze i wzbudził euforyczne wręcz odczucia. Płyta jest bardzo energetyczna i witalna. Melodyjna i gęsta. Właściwie tylko ten ostatni element nie pozwolił mi zebrać myśli na tyle, żeby zmierzyć się z tym bardzo fajnym krążkiem na papierze. Album wydawał mi się od początku bardzo wielowątkowy. Zastosowane w nim smaczki i motywy (jak choćby skrzypce, akustyczne gitary, czyste pianino, czy deklamacja w języku francuskim) – tutaj pasowały idealnie. Brzmieniowo album trochę za bardzo osadzony jest w nowoczesnej estetyce, przez co bywa bardziej metalcore’owy, niż melodic-deathowy. I cały czas nie wiedziałem czy to dobrze, czy nie. Niby bardzo mi ten album spasował – ale nie potrafiłem wypowiedzieć się na jego temat jednoznacznie.

Niecały miesiąc po premierze płyty świat obiegła wiadomość o śmierci gitarzysty – Davida Anderssona. Poczułem pewien dyskomfort w czerpaniu radości z obcowania z tym materiałem i odłożyłem go na półkę na pewien czas. W pewnym sensie musiałem sobie pozostawić nieco czasu na żałobę. Po powrocie do tej płyty, podczas kolejnych odsłuchów, czułem się nieprzyzwoicie… i zabrało mi znowu trochę czasu żeby wrócić do stanu, który udzielił mi się wraz z premierą płyty.

Zacząłem w mniejszych dawkach i znowu kompozycje te zaczęły wywoływać uśmiech na twarzy, refreny zaczęły wracać i zagnieżdżać się w pamięci. Jednak w dalszym ciągu potrzebowałem trochę czasu aby się przekonać do całości. A może udzieliła się swego rodzaju klęska urodzaju? Tymczasem biorąc pod uwagę, że dwa tracki to swoiste przerywniki, tracklista nie powinna przytłaczać. Zawiera 14 kawałków i niewiele ponad godzinę materiału. Jest to jednak kopalnia świetnych motywów. Wydaje się nawet, że jeśli nie poświęcimy płycie należytej uwagi, istnieje obawa że coś nam może umknąć. Wspomniany pierwszy instrumental na przykład, zrobił na mnie kolosalne wrażenie… melodia i brzmienie pozornie jest z innej bajki. Grupa żongluje tutaj tempami i nastrojami jeszcze bardziej niż przyzwyczaiły nas ramy gatunku. A to dostajemy tremollo jako żywo wyjęte z końca lat 90-tych, a to czyste wokale i melodyka brzmią tak nowocześnie, że aż chce się odwrócić czapkę na bakier… Czy to przeszkadza? Chciałbym powiedzieć że nie – ale przesłuchałem płytę wiele, wiele razy – i mogę powiedzieć – teraz już nie.

Dla mnie bomba i mimo, że mam pewne zastrzeżenia czy uwagi (raczej co do konstrukcji płyty i produkcji niż do samych utworów) – to album, do którego będę miał pewien emocjonalny stosunek. Na pewno mimo jeszcze wielu kapitalnych produkcji, które grupa nam zgotuje, „Övergivenheten” będzie miał specjalne miejsce na półkach i w sercach wielu fanów.

8/10

Piotr Spyra

P.S.
W kwietniu grupa zawita do naszego kraju by zagrać trzy koncerty. Chyba się skuszę. Doświadczenie mówi, że taka muzyka na koncercie brzmi bardziej brutalnie. Nowy materiał może tylko zyskać na żywo.




Dodaj komentarz