01. Verkligheten
02. Arrival
03. Bleeder Despoiler
04. Full Moon Shoals
05. The Nurturing Glance
06. When the Universe Spoke
07. Stålfågel
08. The Wolves Are Back in Town
09. Witan
10. The Ageless Whisper
11. Needles and Kin
12. You Aquiver
13. Summerburned and Winterblown*
14. In This Master’s Tale*
15. The Undying Eye*
16. Needles and Kin (Original Version)*
* EPka „Underworld”
Rok wydania: 2019
Wydawca: Nuclear Blast
http://www.soilwork.org/
Od blisko 25 lat SOILWORK nieprzerwanie reprezentuje szwedzki melodic
death metal (obecnie mocno unowocześniony). Grupa zaskarbiła sobie
uznanie wśród zwolenników cięższych brzmień, zdobywając tym samym rzeszę
oddanych fanów. Obok IN FLAMES, stanowią jedną z najbardziej
rozpoznawalnych i liczących się grup w tejże stylistyce. Przez wszystkie
lata działalności nie zapomnieli też o swoich korzeniach. Nie twierdzę
jednak, że SOILWORK ugrzązł w przeszłości bo byłaby to nieprawda –
panowie pozwalają sobie na śmiałe eksperymenty, próbując czegoś nowego,
ale mimo wszytko metalowy duch wciąż jest szeroko obecny w ich muzyce i
najlepiej świadczy o tym ich najnowsze wydawnictwo.
„Verkligheten” to już jedenasty album tej szwedzkiej formacji i wydawać
by się mogło, że po tylu wydanych płytach, wielu latach aktywnego
muzykowania, zespołowi z trudem przyjdzie nagranie czegoś świeżego.
Wielu zespołom z takim stażem doskwiera wypalenie. To jednak nie dotyczy
SOILWORK – grupa powróciła w pełni sił! Nie zaszkodziła im nawet utrata
Dirka Verbeurena, który od jakiegoś czasu zasila szeregi MEGADETH.
Zastępujący go 26-letni, Bastian Thusgaard dodał grupie nowej energii,
werwy. Najlepiej świadczą o tym premierowe kompozycje, w których dzieje
się naprawdę sporo. Od razu wtrącę, że panowie poszli w nieco innym
kierunku, aniżeli miało to miejsce w przypadku dość mrocznego „The Ride
Majestic”. Nowy materiał przywodzi na myśl „The Living Infinite” 2013,
będący dla mnie najlepszym dokonaniem tego zespołu, przynajmniej do tej
pory, ponieważ najnowsze wydawnictwo ma spore szanse by stanąć na
podium. Premierowy materiał nie jest jednoznaczny stylistycznie. Oprócz
dużej różnorodności, Szwedzi sprytnie lawirują pomiędzy przebojowością, a
śmiałymi deathmetalowymi wtrąceniami. Dostajemy tego przedsmak zaraz po
osobliwym intro, za pośrednictwem żywiołowego „Arrival”. Utwór
podgrzewa atmosferę napawając optymizmem co do dalszej części płyty.
Bywają momenty kiedy bębniarz torpeduje blastami, a cała reszta forsuje
chwytliwe struktury o przyjaznej melodyce. Co istotne, ów połączenia –
pozornie sprawiające wrażenie dysonansu – prezentują się naturalnie i
jak najbardziej przekonująco. Nie bez znaczenia pozostają
wielopłaszczyznowe partie wokalne. Björn Strid oprócz agresywnych
„wydziorów”, nierzadko pozwala sobie na czyste zaśpiewy, co w znaczący
sposób urozmaica i tak wysoce aktywny materiał. Można też napotkać
nastrojowe momenty jak choćby te występujące we wstępach do „When
Universe Spoke” czy też „The Nutring Glass” (utwór – zwłaszcza zwrotka –
przywołuje na myśl specyfikę LORDI). Ogólnie rzecz ujmując, płyta
zawiera sporą ilość potencjalnych hiciorów, które z całą pewnością
sprawdzą się na żywo (szczęśliwcy mieli okazję przekonać się o tym na
niedawnym koncercie w Krakowie…), a mowa o „Fool Moon Shoels” z
fenomenalną wstawką thrashową (miazga totalna!), teledyskowym „Witan” z
zapadającymi w pamięć melodiami, „Stålfågel”, do którego zrealizowano
animowany teledysk czy też „Needles and Kin”, gdzie swojego głosu
użyczył Tomi Joutsen (AMORHIS). Napomknę, że to nie jedyny gość na
płycie, bo np. przy okazji wyróżniającego się na tle całości, „You
Aquiver” można usłyszeć niejakiego Dave’a Sheldona (EXES FOR EYES).
Wracając do kwestii chwytliwości; faktem jest, że utwory dość szybko
wpadają w ucho. Nie są to jednak jakieś tandetne pioseneczki o wątłej
melodyce i wymuszonej chwytliwości – te kawałki to energetyczne bestie,
które jakby nie było kąsają dotkliwie, a człowiek tylko i wyłącznie
czerpie z tego przyjemność. Poza tym kawałki są dynamiczne, posiadają
odpowiedni groove i feeling. Wszystko przyjemnie „jedzie” do przodu jak
się patrzy i nie ma też mowy o nerwowej „spinie”, nierównych momentach.
Do tego „Verkligheten” cechuje pokaźna ilość atmosferycznych zdobień. W
tej kwestii zwiększyła się obecność fińsko brzmiących motywów (budzi to
skojarzenia wobec kapel pokroju AMORPHIS). W rezultacie otrzymaliśmy
płytę nastrojowo zróżnicowaną, wysoce ekspresyjną, skrzętnie przemyślaną
i co by nie mówić, spójną.
Album (w wersji, którą posiadam) został rozszerzony o EPkę „Underworld”,
dzięki czemu płyta zyskała cztery dodatkowe kawałki (a tak naprawdę to
trzy, bo „Needles and Kin” zasila podstawowy zestaw). Jak to mówią,
dobrej muzyki nigdy za dużo, i choć bonusowe kawałki nie odstają zbytnio
od reszty, to wydaje mi się, że lepszym posunięciem byłoby umieszczenie
ich na osobnej płycie (no ale to zawsze droższe rozwiązanie). W obecnej
postaci zaburza się nieco struktura płyty i nie chodzi tu o dodatkowe
dwadzieścia minut (choć to też nie pozostaje bez znaczenia), ale o
ogólną spójność. Ponadto „Verkligheten” w tej postaci został wydany
formie gustownego digipaku, którego główne opakowanie posiada jakby dwie
okładki oraz – zamiast spisu utworów – dobrze znaną symbolikę (postać z
kilofem). Na froncie, w formie złotych wyżłobień – oprócz motywu węża –
znajduje się tytuł płyty i logo zespołu. Druga okładka wykorzystuje
barwny, bajkowo – mitologiczny obraz, który pojawia się także na
przedzie dołączonej wkładki. Ta prezentuje się schludnie i przejrzyście
zawierając wszelkie niezbędne elementy (w tym różnotematyczne teksty,
których rozgryzienie pozostawiam każdemu z osobna oraz tylko jedno
zdjęcie całego zespołu). Najmniej okazale prezentuje się wewnętrzna
część tekturowego opakowania (tu też zamieszczono listę utworów)
utrzymana w „morskim” klimacie – nie wygląda to najlepiej. To w zasadzie
tylko jeden element wobec, którego można mieć jakiekolwiek obiekcje.
Reszta wzbudza wyłącznie pozytywne odczucia (przynajmniej u mnie), a jak
będzie u innych? Czort jeden wie!
Nie mam bladego pojęcia jaki rozgłos przyniesie grupie ich najnowszy
krążek, ale uważam, że jest to cholernie udany materiał, którego jakość
pomysłów stoi na bardzo wysokim poziomie, zarówno pod względem
wykonawczym jak również kompozytorskim. „Verkligheten” łączy w sobie
naturalność, luz, przebojowość i metalowy żar. Do tego produkcyjnie nie
budzi żadnych zastrzeżeń. SOILWORK bezsprzecznie stworzył wielką rzecz,
która nie powinna przejść bez echa. Jestem pod wielkim wrażeniem
„rzeczywistości” propagowanej przez Szwedów!
9/10
Marcin Magiera