SIMON SAYS – 2008 – Tardigrade

1. Suddenly The Rain (14:47)
2. Tardigrade (3:43)
3. The Chosen One (5:44)
4. Moon Mountain (2:33)
5. As The River Runs (10:40)
6. Your Future (0:29)
7. Strawberry Jam (2:32) ostre
8. Circles End (6:19) miły początek
9. Brother Where You Bound (26:33)
10. Beautiful New Day (0:43)

Rok Wydania: 2008
Wydawca: Progrock Records


Czy to możliwe, aby produkty sceny skandynawskiego progrocka były wciąż niewyczerpanym źródłem odniesienia, w którym kierunku powinna podążać muzyka stworzona przed wielu laty przez mistrzów gatunku? Mimo wielokrotnych dowodów dostarczanych przez powszechnie uznane firmy (przytoczę tylko i aż Flower Kings), że tak w istocie jest, od czasu do czasu pojawiają się niewiele mówiące z nazwy propozycje, które przyciągają mnie i prowokują do kolejnych weryfikacji. Tak stało się ze szwedzkim Simon Says, zespołem dla mnie dotychczas nieznanym, choć istniejącym od kilkunastu lat (debiut płytowy w 1995) i najnowszą trzecią, skromnie wydaną płytą „Tardigrade”.

Od pierwszych sekund zespół rozwiewa wszelkie wątpliwości. Muzyka eksploduje natychmiast, bez rozgrzewki, bez rozbiegówki pełnią dźwięków, konstrukcji i melodii o jakich marzy każdy progrockfan. Z góry uprzedzę – choć wydaje się to przesadne – tak jest cały czas, aż do sekund ostatnich.
Na album składa się dziesięć ścieżek muzycznych, z których trzy to rozbudowane, długie kompozycje.
Wszystkie one – „Suddenly The Rain”, „As the River Runs”, „Brother Where You Bound” – w znakomitej, szerokiej scenie muzycznej prezentują kawał solidnego, progresywnego grania. Zarzut braku oryginalności i oparcia się na znanych wzorcach odrzucam, bowiem zespół z niesłychaną umiejętnością potrafi wykorzystywać to, na co i tak są skazani kontynuatorzy i wykreować muzykę pełną świeżości, piękna, fantazji. Bez zdecydowanego lidera i wyróżniających się, dominujących dźwięków, otrzymujemy zespołowy, przebogaty, malowniczy zestaw muzycznych krajobrazów. Jest czas na zniewalające solówki, na prowokujące rytmy, na niepokojące interwały, na pełne dynamitu uderzenia, na powroty i zmiany i na miły (poza nielicznymi chwilkami) wokal.
Pozostałe, krótsze nagrania w żadnym stopniu nie obniżają poziomu płyty i dostarczają równie bogaty i urozmaicony zestaw smakowicie podanych nut i częstotliwości. „Tardigrade” ze swoją połamaną linią melodyczną, sympatyczny „The Choosen One”, klasyczno-gitarowy „Moon Mountain”, miniaturowy „Your Future”, szalony „Strawberry Jam”, ujmujący „Circules End” i zamykający „Beautiful New Day” uzupełniają słusznie całość i ukazują szerokie możliwości warsztatowe i kompozycyjne członków zespołu.

Nie miałem żadnego problemu z oceną płyty.
Odzwierciedla maksimum możliwości obecnych zespołów, które podejmują ryzyko gospodarowania dobrem już stworzonym w ramach gatunku.
Jest kwintesencją umiejętności wykorzystania dla wykreowania.
Jest najaktualniejszą wizytówką dokonań gigantów zaawansowanego rocka.
I dodatkowo ta magiczna skandynawska radość, ta skandynawska precyzja.
Miejscami wręcz rewelacyjne. Polecam.

Mocne 8,8/10

Krzysiek Pękala

Dodaj komentarz