1. Five Elements (4:37)
2. Mercury 7 (4:29)
3. Mulholland (5:56)
4. Euphoria (5:34)
5. Ghost Runner (4:54)
6. El Camino Diablo (5:06)
7. I Heard That (4:53)
8. Seven Sins (5:56)
9. Oceana (5:38)
Rok wydania: 2011
Wydawca: Mascot
http://www.dereksherinian.com/
Derek Sherinian nagrał płytę, która z pewnością podzieli opinię
potencjalnych odbiorców, dla jednych będzie wychwalana pod niebiosa, ale
wielu potraktuje ją pewnie machnięciem ręki.
Poprzednie płyty artysty, były bowiem bardziej zróżnicowana
stylistycznie, można było na nich znaleźć zarówno elementy fusion, ale i
dużą dawkę rockowego grania, pokaźne pokłady metalowej ekspresji i
progresywnych motywów. Na nowej płycie, Sheinian zatapia się głębiej w
oceanie jazz rockowych dźwięków. Artyści, którzy towarzyszą Sherinianowi
w tej dźwiękowej, oceanicznej wyprawie sprawiają jednak, że jest to
fusion na najwyższym poziomie. Tym razem Sherinianowi towarzyszą: Joe
Bonamassa, Steve Lukather (Toto), Simon Phillips (Toto), Tony MacAlpine
(Planet X), Steve Stevens (Billy Idol, Bozzio Levin Stevens), Doug
Aldrich (Whitesnake), Jimmy Johnson, Tony Franklin (The Firm, Blue
Murder). Nie ma w składzie Zakka Wylde’a, nie ma też żadnej kompozycji
okraszonej wokalem, jak miało to miejsce na „Molecular Heinosity”.
Stylistycznie „Oceana” bliższa jest chyba temu, co ma do powiedzenia
Sherinian w projekcie Planet X, a jeszcze bliższa temu co można usłyszeć
na płytach zespołu o podobnych zapatrywaniach muzycznych, Niacin (Billy
Sheehan, John Novello, Dennis Chambers). Kompozycja, która najbardziej
utkwiła mi w pamięci, to „Euphoria”, kojarzy mi się nieco (może dzięki
takim charakterystycznym plumknięciom) z kosmicznymi dźwiękami Ozric
Tentacles. Na wyróżnienie zasługuje również najbardziej klimatyczna,
tytułowa, „Oceana”, zamykająca tą płytę, piękną gitarową solówką ozdobił
ją Steve Stevens. Najbardziej rockowym numerem spośród dziewięciu
zamieszczonych na krążku, jest natomiast dosyć energetyczny fragment,
„Ghost Runner”.
Osoby, które uwielbiają zatapiać się w instrumentalnych, nieskrępowanych
formą, jamowym graniem, pełnym soczystych gitarowych solówek, z
wyrazistą linią basu i oczywiście maestrią klawiszowych wariacji, które
serwuje nam główny bohater, Derek Sherinian, z pewnością będą tą płytą
usatysfakcjonowani.
8,5/10
Marek Toma